Administrator
Wicer spełnil toast, ciszej zaś odpowiedział:
Miałem ziomka na jej hawirze. Przycisnął komarzycę i wszystko wyśpiewała. Jeden z jej fagasów od turnieju to były żołnierze therański ha!. Tu jest hajs za nie gadanie
To mówiąc podał pod stołem pełną sakiewkę...
Offline
Ziom, świetnie się spisałeś. A na mieście usłyszałeś coś ciekawego? Przykładałeś gdzieś ucha?
Felsarin odebrał sakiewkę od Wicera.
Offline
Administrator
Wicer skinął głową:
Mówią, że dziś w nocy zawiną kogoś za wyeksownie Klodiusza. Hmmmm a ołów dla mnie się znajdzie??
Offline
Ivvan popijając piwko, gdy usłyszał że podstęp się udał aż się zachłysnął z radości.
No ziom tym razem się żeś spisał i po mordzie ci nie nastukam.
Po czym dodał trochę zawiedziony
To nas na razie do końca nie urządza. Były żołnierz therański to jeszcze nie powód że sama spiskuje z Therą. Niemniej warto wziąć wietrzniaczkę pod lupę a już na pewno jej najemnika. Trzeba przesłuchać tego gagatka tylko najlepiej w taki sposób żeby Jesabel o tym nie wiedziała. Będzie to można wykorzystać na zawodach. Zacznijmy go śledzić i może trafi się dogodny moment aby z nim pogadać.
Offline
Jestem z Ciebie dumny Brachu. Masz tu 20 srebrników (podaje pod ławą). To za dobrą robotę i na kolejne zadania. Chciałbym żebyś się zbliżył do służby Milona i wyniuchał kto z nich został został z Klodiuszem Starszym kiedy został zraniony, przed śmiercią. Jakbyś się czegoś o tym jeszcze dowiedział ołów Cię nie ominie
Offline
To mi się podoba. Profesjonalnie wykonana robota. Od początku wiedziałem że dasz sobie radę - rzucił dumnie w stronę Wicera po chwili mówiąc do pozostałych.
Czyli haracz jest za Therę, nie za mord. Obawiam sie że to może wykluczyć naszą komarzycę z grona podejrzanych...aczkolwiek mimo wszystko warto będzie mieć Ją w zwiazku z tym wszystkim na oku.
Offline
Administrator
Wicer tylko kiwnął głową i uśmiechnął się. Potem puścił do Was oko, wstał i ruszył ku wyjściu.
[Jeśli chcecie jeszcze coś mu powiedzieć, to teraz jest ostatnia szansa. Jeśli nie to co robicie?]
Offline
Ivvan odprowadził Wicera wzrokiem a następnie popadł w zadumę. Zastanawiał się nad śmiercią Klodiusza. Nie chciał pogodzić się że to był zwykły przypadek. Miał przecież tylu wrogów. Ktoś musiał się do tego przyczynić. W końcu ktoś napadł na Latyfundium a następnie ktoś zrabował księgi. Tym tokiem rozumowania postanowił że warto jeszcze raz udać się do domu Klodiusza i pogadać z jego żoną.
Odstawił na chwilę żeby wygłosić krótki monolog.
Jutro ważny dzień. Jeśli to co mówi Wicer jest prawdą jutro dowiemy się kto jest podejrzanym o zabicie Klodiusza. Dowiemy się również co tajemniczego kryją księgi rachunkowe. Z samego rana zaś proponuję jeszcze raz odwiedzić wdowę i dowiedzieć się kto był świadkiem jego agonii tuż przed śmiercią. Moze rzeczywiście ktoś mu pomógł zejść z tego świata.
Offline
Administrator
Tak więc ruszyliście do domu Klodiusza. Czekała Was niewielka kolacja i sen w wygodnych łóżkach. Rankiem zaś zebraliście się w sali jadalnej. Sprawa mordu nie dawała Wam spokoju. Każdy miał jakąś teorię, głośno dyskutowaliście o tym kto jest winny. Jedynie chorąży Lock nie brał udziału w tych dyskusjach. I bynajmniej nie z powodu bólu głowy. Ork zdawał się błądzić myślami zupełnie gdzieś indziej. Tymczasem wniesiono śniadanie, które dziś składało się z michy owsianki i kilku świeżo wypieczonych bułeczek z marmoladą...
Offline
Ivvanowi średnio smakowało jedzenie. Cały czas był jakiś poddenerwowany i nie mógł usiedzieć na swoim miejscu. Gdy już wszyscy dopijali i dojadali ostatnie kęsy wstał i zaczął wszystkich ponaglać:
Dobra czas się zbierać. Czeka nas zadanie do wykonania. Dowiedzmy się wreszcie kto był z Klodiuszem w czasie śmierci.
Po czym odszedł do swojego pokoju by po chwili zjawić się gotowy do wyprawy.
Offline
Obsydianin jadł spokojnie i powoli mimo, że dzisiejszy dzień mógł przynieść rozwiązanie zagadki śmierci Klodiusza. Nie dał zapanować nad sobą zniecierpliwieniu. Owsiankę najpierw długo dmuchał, zupełnie jakby była go w stanie oparzyć. Następnie powoli łyżką zaczął wyjadać samo gęste z dna miski. Na koniec zaś uniósł ceremonialnie półmisek do ust i przechylając dopijał resztę mleka. Po każdym łyku robił pauzę i wpatrywał się w okna, jakby nad czymś rozmyślając.
Gdy skończył z owsianką zabrał się za bułki. Brał je w swe grube dłonie delikatnie, by nie uronić żadnego okruszka. Nachylając się nad ławę, co by nie nabrudzić sobie na spodnie, zaczął powoli obgryzać skórkę dookoła bułeczki delektując się tym travarskim wypiekiem. Fragment z owocową marmoladą zostawił sobie na koniec. Najpierw, wysunąwszy język, posmakował. Potem z uśmiechem aprobaty powoli skonsumował w kilku małych kęsach. Ceremonię jedzenia bułeczki z dżemem powtórzył jeszcze kilka razy. A gdy jego talerz świecił już pustkami, Leb zaczął rozglądać się po talerzach drużyny, szukając niechcianych bułek. Pamiętał, że ten dzień będzie wymagał sporo energii, więc starał się dobrze najeść.
Ostatecznie zakończywszy posiłek, obsydianin wyzbierał ze spodni okruszki, które mimo jego usilnych starań jednak posypały się z pieczywa i co do jednego wyjadł. Następnie podniósł się od stołu, rozprostował kości i - widząc ponaglające spojrzenia niektórych członków drużyny - powiedział:
- W zasadzie, teraz powinienem iść poleżeć dwa kwadranse, co by się posiłek dobrze trawił, ale dla was zrobię wyjątek.
Po czym poszedł do własnej komnaty.
Po około 15 minutach - co doprawdy ciężko było stwierdzić, bo czas strasznie się dłuży, gdy się czeka - pojawił się z powrotem, z kosturem w dłoni, plecakiem przewieszonym przez ramię i nieodłączną tubą na pergaminy i mapy.
- Nie stójcie tak. Chodźmy wreszcie. - powiedział i ruszył z kompanami do willi pani Arione.
[ Jakaż koincydencja, że jest to jednocześnie mój 300 post, w którym osiągnąłem rangę: Nauczyciel ]
Ostatnio edytowany przez Lebannen (2011-04-02 18:36:17)
Offline
Felsarin był dość poddenerwowany co przejawiało się tym, że nic nie mówił, nie żartował, a jedynie po szybkim śniadaniu zabrał potrzebne rzeczy i czekał na towarzyszy gotowy do wyjścia.
Offline