Administrator
[Jak rozumiem: Thadd i Carmel zostają przed wejściem reszta wchodzi?]
Ivvan, Azathaar, Felsarin i Eyeden znaleźli się wkrótce w grocie tu przy prowadzącym w dół otworze. W środku nic nie było widać, nawet wzrok Ivvana grzązł w ciemnościach. Widzieliście tylko, że szyb można było zwiedzić schodząc w dół po niewielkich stopniach. Była to jednak podróż ryzykowna.
Offline
-Witam w skromnych progach.-Odezwała się do towarzyszy wyraźnie z siebie zadowolona. -Dzięki za kamyk Azatharze, zwracam zgodnie z przykazaniem.
Eyeden oddała tskrangowi kamień i również sięgnęła po pochodnię.
-Może puścimy przodem Twojego bliźniaka? -Zaproponowała z niewyraźną miną obserwując korytarz. Zaczęła też odwiązywać się od liny i schowała ją do plecaka. Kątem oka popatrywała na Ivvana.
W międzyczasie rozkazała Solarisowi zostać z Thaddeusem i Carmel a kruka przywołała na ramię.
Offline
Ivvan spojrzał na dno szybu. Musiał być zaiste głęboki skoro nawet nie było widać dna. Azatharze a może sprawdzimy wytrzymałość tych twoich duplikatów. Zrzućmy na dół sobowtóra. Zobaczymy czy przeżyje. Elf zrobił głupkowaty uśmiech, widać bawiła go próba sprawdzenia odporności sobowtóra na obrażenia. Musimy sprawdzić tę dziurę więc i tak będzie trzeba tam zejść. Proponuję asekurować się liną i powoli poruszać się na dół.
Offline
Thaddeus stał z założonymi rękami i gapił się w dziurę w skalnej ścianie. Zapadła niezręczna cisza...
- Ekhem, tooo... co tam jak tam Carmel? Miło zwiedzać rodzinne strony, czy już masz dosyć? - zagaił po chwili, nonszalancko opierając się o skałę.
Offline
Ksenomanta eksplodował cichym atakiem śmiechu który wyraźnie w sobie tłumił. Jedną rękę złożył na brzuchu, drugą na klatce piersiowej i wygiał się nienaturalnie do tyłu chichocząc. Powoli złapał pion i błyskawicznie zmienił swój nastrój na w pełni poważny.
Cholernie popaprany pomysł. Ale w porządku - bedziemy próbować. Ale najpierw... Eyeden zdaje sie że mówiłaś o iluzji. Potwierdzałoby to wersję z fachem Dawcy Imion zamieszanego w ten burdel, jednak najpierw chciałbym sie upewnić, czy panujacy dookoła mrok to również część jego zabezpieczenia - czy też powszechnie panujące tutaj zjawisko.
[ wrzucam na chwilę w matrycę "widzenie w ciemnosciach" - tkam, rzucam po czym bez względu na efekt powracam do oryginalnego stanu matryc i próbujemy z sobowtórem ]
Offline
-No wiecie Panowie... ten klon wiele razy ratował nam skórę a Wy go chcecie tak po prostu... wykorzystać. -Prychnęła Eyeden ze śmiechem. -Po prostu go tam poślijmy jako pierwszego, niech sprawdzi co tam jest i wróci. A co do tej iluzji Azatharze, to ona była właśnie tutaj. -Wskazała miejsce gdzie ział otwór szybu. -Wyglądało to jak zwykłe podłoże dopóki na nie nie nastąpiłam.
Offline
Administrator
Azathaar stworzył swojego sobowtóra, który pojawił się obok t'skranga klepnął Eyeden w plecy krzycząc "berek". Po czym wziąwszy od towarzysza zapaloną pochodnię zaczął schodzić na dół. Trwało to dość długo, wreszcie widzieliście na dnie tylko niewielkie światełko. Nagle rozległ się plusk, krzyk i światło zgasło. Potem zapanowała cisza.
Offline
-Woda...? -Spytała Eyeden jakby się upewniając. -No dobra, nie ma co tu stać bo nas kolejny Pogrom zastanie. Ivvek? Jednak weź...
Zaklinaczka ponownie przewiązała się w pasie liną i podała jej drugi koniec elfiemu dowódcy. Po chwili zaczęła bardzo ostrożnie schodzić na dół. Zanim zrobiła krok po schodkach zerknęła na Azathara.
-Nie szczerz się tak Az... i w razie czego zabraniam Ci gadać z moim trupem!
Ostatnio edytowany przez Eyeden (2013-04-07 20:45:18)
Offline
Nie, nie. Po therańsku sie nie dogadamy więc nie musisz sie obawiać. Mnie to nie bawi i nie kręci, ale niektórzy w tym fachu nie tylko rozmawiają z denatami... więc w ostateczności znajdzie sie ktoś kto sypnie srebrem za ciche, chłodne - sam na sam. - odparł szybko z jeszcze większym uśmiechem.
Offline
Administrator
Nie czekając ani chwili Eyeden ruszyła na dół. Zobaczyła tylko, że Ivvan trzyma w dłoni linę, postawiła stopę na pierwszym stopniu i... runęła w dół. Ivvan pewnie bez problemu utrzymałby by linę, bo przecież dziewczyna nie była zbyt ciężka, ale upadek był tak nagły że zupełnie zaskoczył elfa. Krzyk Władczyni Zwierząt, głuche powtarzające się uderzenie, a potem nagłe szarpnięcie liny. Ivvan poczuł ostry ból na dłoniach i koniec liny wysunął się z jego dłoni.
Eyeden zsunęła się z pierwszego stopnia i poleciała prosto w ciemność. Usiłowała chwycić się jakiegoś występu, ale to wszystko było zbyt nagłe, zbyt niespodziewane. Z jednej strony wąski komin sprawił, że Władczyni Zwierząt nie mogła obrócić się w locie i uderzyć głową o dno, z drugiej jedna strony ucierała się o skałę i obijała o skalne występy, a potem z całych sił uderzyła w taflę lodowatej, bystro płynącej wody....
[18 obrażeń]
Offline