Jaszczur czując smak podanego napoju, zamknął oczy i zmarszczył czoło najmocniej jak tylko potrafił.
Z takimi smakołykami jeszcze sie nie spotkałem...oby to był pierwszy i ostatni raz.
Jestem bardzo ciekawy ile nas tu będą trzymać. Ta bezczynność smakuje jeszcze gorzej niż napój od Kednika - zironizował. ( Jeśli tskrang będzie miał okazję dostrzeżenia lekarza zajmującego sie drużyną, bedzie chciał sie z nim porozumieć w sprawie czasu niezbędnej "hospitalizacji". )
Przez chwilę zamyślony, jaszczur przerwał błogą ciszę:
Przez to całe zamieszanie robie sie chyba marudny ale...czyzby Klodiusz o nas zapomniał ? Nadstawiamy dla niego karku, wiec mógłby się tutaj pofatygować.
Offline
Ivvan porzez chwilę zainteresował się tym co się wkoło niego dzieje. Popatrzył na t'skranga przechylającego butelkę. Grymas na jego twarzy sprawił że elf nie miał ochoty próbować tego cudownego leku. Przykleił ponownie głowę do poduszki i próbował zasnąć.
Offline
Cóż, zdrowiejcie szybko towarzysze. Ja w tym czasie spróbuję się dowiedzieć czegoś o terminie i rodzaju kolejnego zadania. Do zobaczenia
Po tych słowach Felsarin udał się w poszukiwaniu Klodiusza. Jeśli już go znajdzie spyta czy ten widział walkę, jakie są jego wnioski, a także o wiadomości dotyczące terminu i rodzaju następnego zadania.
Offline
Administrator
Felsarin w korytarzu zderzył się z nadchodzącym Klodiuszem. Chwilę po wyjściu t'skranga drzwiami z naprzeciwka wszedł Wicer:
Nooo gity, fest walka!!! Winszuję nie ma co! Fechmistrza żal, ale dość że dychacie! Jeszcze Was Milon popamięta
Ledwie skończył, a wewnątrz pojawił się Klodiusz z Felsarinem. Wasz mocodwaca nie był aż tak wylewny:
Cóż wprawdziwe jak to mówią "wynik idzie w świat", muszę Wam jednak pogratulować. Z pewnością ten mecz hańby Wam nie przynosi, z tego co zresztą zdążyłem się zorientować, wręcz przeciwnie - na fanów w następnych rozgrywkach możecie już liczyć
Chyba nie dane było Ivvanowi zasnąć. Nie miał z tym problemów Azathaar - zioła zaczęły działać i t'skrangowi urwał się film.
[Jeśli chcecie zrobić/powiedzieć coś ważnego proszę o deklaracje. Jeśli nie piszemy co robimy przez następne kilka dni]
Offline
Lebannen już wiedział co zrobi, gdy tylko odzyska trochę sił. Więc gdy tylko poczuł się lepiej zabrał ze sobą obsydiańską skórę noszoną przez Gharga i wyszedł z miasta. Skierował się do najbliższego lasu, gdyż to - poza żywogłazem - było najlepsze miejsce spoczynku dla jego rasy. Upewniwszy się, że zaszedł w gęstwinę już na tyle daleko, że niewielu Dawców Imion tam dotrze, padł na kolana i własnymi dłońmi wykopał podłużny dół w ziemi. Choć praca nie była przyjemna, Leb rad był, że wreszcie mógł zadość uczynić pragnieniu ducha, który kiedyś zamieszkiwał to ciało. Wrócił nieco zmienioną trasą, by nie rozbudzać niczyjej ciekawości.
Pozostałe dni Leb spędzał głównie sam. To wychodził na spacery poza mury miejskie, to czytywał w ogrodzie krasnoludzkie tomiszcza. Mówił niewiele. Sprawiał wrażenie przygnębionego wydarzeniami z szachownicy. A może było to po prostu zmęczenie miejskim zgiełkiem?
Ostatnio edytowany przez Lebannen (2011-05-09 23:01:28)
Offline
Felsarin przed odejściem Klodiusza spytał go o wiadomości na temat następnej konkurencji i czas kiedy to nastąpi. A także kto zastąpi poległych z drużyny.
W czasie przygotowań jaszczur najpierw poprosi Wicera o pomoc w odzyskaniu swojej karmy. Kiedy już znajdzie się sam w lesie znajdzie kawałek drewna nadający się do rzeźbienia i zabierze go do domu. W zasadzie całymi dniami będzie się starał dopracować swoje nowe "arcydzieło". Tym razem będzie to fujarka
Offline
Administrator
Klodiusz zasępił się:
W tym momencie nie mam możliwości uzupełnienia stanu drużyny. Następna konkurencja zaś w przeciagu siedmiu do dziesięciu dni
Offline
Administrator
Podobnie jak w przypadku szachów, szczegóły poznamy tuż przed konkurencją
Offline
Rozumiem, ale nie tyle chodzi mi o szczegóły, co o rodzaj. Najpierw była walka, a teraz, wiadomo co?
Offline
Administrator
Ależ skąd. Pierwszy był test inteligencji, następny będzie testem sprytu.
Offline
Ivvan wiedział że ma tylko tydzień aby odzyskać siły. Zależało mu na tym aby jak najszybciej wrócić do zdrowia. Aby osiągnąć cel zgodził się nawet na zioła Kednika które mimo swego obrzydliwego smaku chyba jednak mu pomogły. Po dwóch dniach leżenia w łóżku Ivvan wstał pewnego wczesnego poranka i udał się na poranną toaletę. Tego dnia zniknął wszystkim z oczu i pojawił się dopiero na wieczornej kolacji. O tamtego dnia bardzo wcześnie, i udawał się do ogrodu ćwiczyć swoją wytrzymałość. Po morderczych, nieraz kilkugodzinnych maratonach wokół ogrodu marzył jedynie o ciepłej kąpieli by potem zaszyć się w swoim pokoju. Raczej unikał miasta. W roli przegranego króla czuł się raczej nieswojo. Z towarzyszami spotykał się rzadko. Jedyne co się dało zauważyć to sympatia do Eyeden, którą przy każdej okazji obdarzał słodkim uśmiechem:). Na dwa dni przed zawodami pierwszy raz zjadł ucztę z resztą. Starał się już nie myśleć o porażce. Znów był sobą a przynajmniej taki chciał być. Był też gotów na rozmowę z Silitharem który o dziwo nie szukał z nim wcześniej kontaktu.
P.S.
Winka też sobie nie szczędził......
Offline
Administrator
Dni mijały Wam w spokoju wypełnione treningami i powolnym powrotem do zdrowia. Niestety okazało się, że stan Silithara i Darnatha jest zbyt poważny aby mogli oni myśleć o wzięciu udziału w następnej konkurencji. Tymczasem na trzy dni przed planowanym terminem zostaliście wezwani do willi Klodiusza. Tam gospodarz przemówił do Was w te słowa:
Witajcie. Widzę, że dobrze przygotowujecie się do następnych zawodów. Wiecie dobrze, że jeśli tym razem przegramy, może się to skończyć fatalnie. Zanim jednak o zawodach. Dziś rada miejska wydaje przyjęcie, dla arystokracji i zawodników. Travarska szlachta chce Was koniecznie poznać. Obecność jest obowiązkowa. Co więcej teren jest neutralny i musicie powstrzymać się od jakichkolwiek utarczek. Przyjęcie rozpocznie się dziś wieczorem w jednej z piramid w centrum miasta
Cóż było robić. Choć nie każdemu się to uśmiechało, to jednak narażenie opinii Klodiusza na szwank nie wchodziło w grę. Chcąc nie chcąc stanęliście wieczorem na głównym placu. Wyjątkowo było tu pusto - straż miejska usunęła ciekawskich. Dziś ten teren należał tylko do urodzonych. Służba poinformowała Was, że jest jeszcze zbyt wcześnie i musicie chwilę poczekać.
[Co robicie? Możecie też opisać jak się ubraliście]
Offline
Ivvan wystroił się w swoje najlepsze łaszki.
[Pamiętacie go po powrocie z odwiedzin u rodziny? Właśnie tak się ubrał.]
Oczywiście dla pewności w cholewie buta ukrył również szczypawkę. Bez niej wolał się nigdzie nie ruszać. Oficjalnej broni ze sobą nie zabrał. Jego miecz nie był zbyt zdobny a bez pochwy wyglądał prostacko.
Całe miasto przemierzył z kapturem na głowie. Zdjął go dopiero u wejścia.
Kiedy usłyszał informację o zbyt wczesnym przybyciu zapytał:
A więc drogi panie kiedy oficjalna godzina otwarcia? Wszak nie będziemy tutaj czekać i marnować naszego cennego czasu.
[Mam rozumieć że nie zostaliśmy wpuszczeni do środka, czy czekamy na przybycie reszty?]
Offline