Eyeden skinęła nieznacznie głową na powitanie krasnoludów, a potem spojrzała na znudzonego towarzysza. Usiadła na parapecie, skrzyżowała ramiona i powiedziała:
-Zostanę. Poczekam jeszcze chwilę. Jeśli nie przyniosą nam dobrych wieści, to wolę wiedzieć to wcześniej. Dobrej nocy Ivvan. -Uśmiechnęła się dziewczyna a potem dodała. -Postaraj się wyspać, żebyś mnie jutro mógł uratować jakby co.
(Jeśli towarzysze nie zamierzają wrócić do pokoju w ciągu najbliższych 20 minut, Eyeden także uda się na spoczynek)
Offline
Administrator
Nie.Odpowiedział Silithar. Nawet o nim nie słyszałem
Offline
Administrator
Elf smutno pokręcił głową.
Jest wprawdzie magia, są eliksiry ale... przykro mi to mówić... jeśli wasza wola będzie niezbyt silna nic Wam nie pomoże. To jest najważniejsze - nie dać mu się złamać psychicznie
Offline
Administrator
To jest dobre pytanie... Skąd tam Horror... Być może zalągł się tam podczas budowy kaeru, a zabezpieczenia jakoś blokują mu możliwość wyjścia... I po to wysłał konstrukta, aby ten rozpracował je od zewnątrz
Offline
Leb z szeroko otwartymi oczami popatrzył niemo na maga i w końcu powiedział:
- Jeśli tak jest, to przede wszystkim powinniśmy odnaleźć tego ... "dziwnego" osobnika i go powstrzymać. Chyba, że udałoby się nam zabić tego horrora. - po czym zamilkł na jakąś minutę, by nagle się poruszyć i z ożywieniem oznajmić - A co jeśli masz rację i ten konstrukt pierwsze co uczynił, to udał się do tego szalonego architekta?! Musimy to sprawdzić!
Offline
Administrator
Silithar kiwnął głową
Widzę, że umiesz racjonalnie myśleć Lebanenie... Byłby z Ciebie niezły Inkwiztor...
Offline
[Przed turniejem]
Ivvan wstanie skorzysta z toalety. Potem uda się na śniadanie wraz ze wszystkimi. Przy śniadaniu zapyta o wieści z wizyty u Silithara.
W drodze na turniej poczyni drobne zakupy. Dawno chciał kupić puklerz i lekką kuszę. Pomyśli też o eliksirze zdrowienia. W końcu kaer to nie plac zabaw. Trzeba być przezornym
Offline
Tskrang nie miał nic wiecej do wniesienia w rozmowie z Silitharem. Gdy wszelkie pytania, niepewnosci i ciekawości zostały zaspokojone, jaszczur postanowił życzliwie pozegnac towarzysza, życząc szybkiego powrotu do zdrowia. Miał bowiem nadzieję na ponowną rozmowę z elfem...gdyż ta niestety pozostawiała go pełnego wątpliwości.
Azathaar nie wrócil tego wieczora od razu do swojej izby. Miał jeszcze coś do załatwienia. W posiadłości zjawil sie dopiero późno w nocy i bez większego namysłu oddał się zmęczniu i zasnał.
Offline
Lebowi bardzo zależało na jak najszybszym skontaktowaniu się z "architektem", miał bowiem złe przeczucie, że lada moment mogą już nie mieć takiej możliwości. Dlatego postanowił wstać następnego dnia z pierwszymi promieniami słońca i samotnie wybrać się pod dom jegomościa. Nie liczył na wyczerpującą rozmowę, ale chciał się chociaż upewnić, że dziwak żyje i nic mu nie grozi. Bo skoro ich konstrukt wyszedł z podziemi już kilka tygodni temu, to bez problemu mógł do tej pory się nim "zaopiekować". Celem drugorzędnym dla obsydianina był zaś solidny wypoczynek i porządny posiłek. Nie tracąc czasu pożegnał się więc z Silitharem i ruszył do willi na spoczynek.
Offline
Administrator
Leb udał się w okolice murów miejskich - z zaskoczeniem stwierdził, że nzjaduje się tam całkiem pokaźne osiedle. Niestety były to głównie domki biedoty naprędce sklecone z lichego drzewa, czy wypalanych na słońcu cegieł. Architekta znali tu wszyscy stąd wskazano obsydianionowi drogę od razu. Domek którego szukał Leb przyległa do samych murów zbudowany był z drewna i wyglądał jakby miał się za chwile rozpaść. Architekt był ponoć t'skrangiem, a nazywał się Ad'rold. Obsydianin zapukał ale nikt nie otwierał, drzwi zaś były zamknięte. Leb zapukał głośniej i wtedy otworzyły się drzwi... w lepiance obok. Wyszedł z nich stary kransolud, ubrany z niezbyt czystą pidżamę. Ziewnął i powiedział:\
I czego tak wali?? Naszego architekta nie ma. Dostał robotę w Fallem - będzie za dwa dniprzyjrzał się uważnie przybyłemu Jak nie zapijedodał znacznie ciszej.
Offline
Leb zrobił kilka kroków w stronę rozmówcy.
- Mam do niego pewną sprawę. Nie wiesz może przyjacielu kiedy i od kogo dostał zlecenie? - powiedział, po czym - niezależnie od odpowiedzi - dodał - Ah, jeszcze jedno. Nie nachodził go tu ostatnio ktoś ... dziwny? Podejrzany?
Po czym pięknie podziękował, pożegnał się i ruszył z powrotem do willi na porządne śniadanie.
Offline
Eyeden zerwie się skoro świt i po szybkim rozciąganiu i porannej gimnastyce, pobiegnie go łaźni. Potem wróci od pokoju, przywoła sokoła na ramię i razem z nim zejdzie na śniadanie. Tuż przed walką wolała mieć go na oku. W końcu już nie jeden raz mogła na nim polegać i wolała by tak pozostało. W sali jadalnej zostawiła go jednak na poręczy krzesła, ustawionego z dala od stołu. Zjadła śniadanie, układając w głowie wszystkie myśli i plany. Brak informacji zaczynał ją drażnić toteż po jedzeniu uda się zaraz do Klodiusza.
Chce zapytać o broń, którą dostali na czas trwania turnieju. Czy jest dostępna w tym zadaniu? Gdzie jest? W jakim jest stanie(czy ktoś o nią dbał przez tę przerwę między zadaniami)? O której drużyna ma się stawić i gdzie?
Offline