Felsarin wskoczył szybko do domniemanego kaeru krzycząc za mną! po czym zabrał kamień i liczył zamknięcie drzwi...
Offline
Administrator
[Jakie zabrał kamień? Skoro drzwi całe schowały się w podłodze ?? Nie macie kamienia]
Offline
Administrator
[Nie. Po prostu są one teraz progiem]
Offline
Eyeden próbowała się skupić na zmysłach, które jej pozostały. Obracała powoli głową by usłyszeć jak najwięcej szmerów, oddechów i zgrzytów broni, by oszacować liczbę przeciwników i strony, z których mogą nadejść. Węch powiedział jej jedno -trolle, a hasło Felsarina drugie -Milon. Tym razem nie przegada kandydata na burmistrza...
Z prawą ręką, luźnie spuszczoną i przygotowaną do ataku, zrobiła krok w tył (ostrożny, wyważony i powolny, tak by nie wpaść w żaden dół, pułapkę, nie zlecieć po jakiś schodach itd. ^^ ) i przeszła przez próg.
Offline
Administrator
Milon wyciągnął rękę blokując swoich podwładnych.
Nie mają kulinie są zagrożeniemZa mną
To powiedziawszy troll ruszył w lewą stronę. Za nim jego tylna straż, oglądając sie za siebie co i rusz.
Leb
Wybrałeś wejście, które wyznaczono dla Jezabell. Po zejściu znalazłeś się w pomieszczeniu służącym wcześniej za skład broni. Teraz nie było tu jednak ani mieczy ani dzid ani łuków. Jedynie same stojaki z pustymi miejscami na broń. Otworzyłeś drewniane drzwi i ujrzałeś drużynę stojącą w otwartym wejściu do kaeru. Nie widzieli Cię gdyż spoglądali nerwowo w przeciwną stronę.
Offline
Widok przyjaciół z drużyny od razu poprawił obsydianinowi nastrój. Na ustach jego wykwitł szeroki uśmiech, a cała mina zdawała się krzyczeć "nie zgadniecie co się stało". Leb uniósł zatem rękę w powitalnym geście i już ruszał do drużyny, gotów pochwalić się prawie wykonanym zadaniem, gdy nagle w bocznej odnodze dostrzegł trolle, nerwowo udające się w innym kierunku. Obsydianina trochę to wybiło z rytmu. Jak szedł, tak stanął, mało nie potykając się o własne nogi i - właściwie nie wiedząc samemu po co - rzucił w stronę odchodzących:
- DO WYJŚCIA TĘ... dy... - a koniec zdania wymówił już szeptem, zdawszy sobie sprawę z bezsensowności pomagania przeciwnikowi.
Gdy jednak Milon i reszta zniknęli w odmętach labiryntu, Leb uważnie ocenił stan drużyny.
- I jak? Żyjecie? Widzę, że nie obyło się bez przeszkód? Na górze w tej chwili ważą się losy konkurencji. Wyobraźcie sobie, że po nie lada wysiłku - gestykulując obsydianin wskazał na bełty wystające z jego ramienia - udało nam się dotrzeć pod sam słup. Tam niestety nie wyszedł mi jeden rzut i sytuacja się nieco skomplikowała. No ale ostatecznie jeden z naszych niskich przyjaciół przejął kulę i rzucił do misy. Problem w tym, że kula po drodze dotknęła jednego z wietrzniaków (co i tak nie miało wpływu na trajektorię kuli) i teraz sędziowie rozstrzygają, komu należy się zwycięstwo.
Dopiero wtedy obsydianin zwrócił uwagę na dziurę w ścianie i zajrzał w ciemności kaeru. Zapytał szeptem:
- To jak, wchodzimy?
[ Testy zdrowienia (poproszę o info ile wyleczyłem). Jeśli mogę, to usuwam bełty. ]
Offline
Ivvan stał jak słup soli czekając co się stanie. Widok odchodzących troli go zaskoczył ale jeszcze bardziej zaskoczył go głos dochodzący zza jego pleców.
Na pasje, Leb weź się nie wygłupiaj....
Z tego co mówisz poszło całkiem nieźle, w końcu to nie była drużyna Milona tylko wietrzniaki. Nie nasza teraz w tym głowa jak to się rozstrzygnie. Ta chwila namysłu sędziów będzie jak znalazł żeby trochę tu powęszyć i dać nam więcej czasu. Wchodźmy już.
Ostatnio edytowany przez Ivvan (2011-06-10 17:19:07)
Offline
Obsydianin potrząsnął głową, kilka razy mrugając, jakby próbował odgonić jakąś wizję.
- Zatem coś się przesłyszałem... To ruszamy, czy stoimy? Eyeden, co ci jest? Czemu patrzysz się tak dziwnie?
Offline
Eyeden zwróciła głowę w stronę obsydianina.
-Małe komplikacje po drodze... -Uśmiechnęła się. -Straciłam wzrok po przygodzie z jedną pułapką, ale ... już jest lepiej. Mam po prostu kolorowo przed oczami i nie mogę rozróżnić kształtów.
(testów zdrowienia ciąg dalszy? czy nadal widzę w pikselach ?^^ )
Offline
Administrator
[jak trzeba to nie czytacie podręcznika - pomiędzy jednym a drugim testem godzina przerwy!]
Offline
Nie chce niegrzecznie przerwać ale...czas nam ucieka. Chodźmy czym prędzej do środka. Tskrang gestem dłoni wskazał wejscie do kaeru.
Czujesz sie na siłach żeby iśc dalej ? jaszczur zwrócił sie do obsydianina, zerkając co chwila na wystające z ciała bełty.
Offline
Administrator
Leb wyszarpnął z ciała dwa bełty - sprawiło to jednak więcej bólu niż dało ulgi.
[możesz odjąć dwa obrażenia]
Tymczasem przeszliście przez próg kaeru. Na ścianach niewielkiej sali widzieli, świecące srebrnym połyskiem dziwne wzory. Były to zapory mające chronić potencjalnych mieszkańców przed Horrorami. Tymczasem na końcu sali pod ścianą zauwązyliście schody prowadzące głęboko w dół.
[prosze o deklaracje w jakiej kolejności idziecie]
Offline