Administrator
Eyeden
Pazury rosły do momentu aż ręka zaczęła boleć. Niestety stal była zbyt silna. Mijały kolejne minuty, godziny, a Ty leżałaś w ciemnej celi. Zauważyłaś coś przerażającego. W celi panowała zupełna cisza. Nie dochodził z zewnątrz żaden dźwięk. Byłaś tylko Ty, ciemność i potwory z Twojego umysłu...
Leb Felsarin i Azathaar
Było pusto i cicho. Gdy stanęliście obok domu architekta zdawało się że nikogo nie ma w śrdoku. Po chwili jednak usłyszeliście kroki. Ktoś spojrzał przez szparę w drzwiach i otworzył je. Adrold nie zmienił się od ostatniego spotkania. Wpuścił Was jednak bez słowa, wyjrzał na zewnątrz rozglądając się i zamknął drzwi. Potem odwrócił się do Was i wychrypiał:
Czego?
Offline
Nie chciała się poddać ale wiedziała, że w ten sposób może tylko pogorszyć swoją sytuację. Nie chciała kolejnych złamań, zwłaszcza tu... Pazury były jej jedyną bronią i ostatnią nadzieją. Westchnęła ciężko i spróbowała się dźwignąć. Podobnie jak w kaerze, zaczęła badać dłońmi kolejne fragmenty ścian i podłogi (bo rozumiem że jest całkowicie ciemno?) chcąc się zorientować jak wygląda otoczenie, w którym przyszło jej tracić zmysły. Umysł buntował się przeciw niej a cisza wcale nie pomagała w zebraniu myśli. Szepty w jej głowie były coraz głośniejsze, wyraźniejsze i na pewno nie należały do Horrora...
Offline
Administrator
Eyeden
Dziewczyna uważnie zbadała dostępny jej niewielki kawałek celi. Kamienne pokryte wilgocią ściany, twardo trzymały się pod jej dotykiem. Nie znalazła nic - żadnej nadziei na ucieczkę. Pewnie gdzieś dalej były drzwi, ale łańcuch skutecznie uniemożliwiał jej zbadanie tamtych obszarów. Pozostało jej czekać na wyzwolenie... jakie nie miałoby ono być.
Ivvan
Zasnąłeś dość szybko. Obudziły Cię kroki, zanim jednak zdążyłeś otworzyć oczy poczułeś kopnięcie w brzuch i ból. Nad Tobą stał Narmer i wrednie się uśmiechał.
To na pamiątkę powiedział i rzucił Ci jakąś szmatę po czym ruszył do wyjścia. Spojrzałeś ze zgrozą bowiem obok Ciebie leżała... zakrwawiona i podarta koszula Eyeden....
Strażnik zaraz po wyjściu Horrora wsunął (mniejszą niż ostatnio) misę z mięsem i ziemniakami.
Azathaar
Architekt wziął papier i przysunął je bliżej okna. Zbliżył do nich twarz prawie że dotykając pism nosem. Przerzucał kolejne karty co chwilę prychając ze wzgardą. Naraz zatrzymał się przy ostatniej z nich. Usłyszeliście wyraźnie szepty:
Toooo niemożliwe... heh sprytne doprawdy.. podziwu godne... zaraz zaraz... na Pasje... Tskrang podniósł głowę. Na jego twarzy malowało się przerażenie...
Offline
Ivvan chciał zerwać się na nogi jednak w tej samej chwili poczuł na szyi mocne szarpnięcie łańcucha. Kiedy oprzytomniał ujrzał koszulkę, którą rzucił mu Narmer. Nie mógł mieć pewności czy to ta jednak tak samo nie mógł być pewien, że to jakaś inna.
Ty...ty skurwysynu... Co?... propozycja została odrzucona i nie spodobało się?
Ivvan spuścił głowę i zamknął oczy. Chciał w ten sposób ukryć przeciskające się przez powieki łzy. Nie znał prawdy ale sama myśl o możliwych opcjach powodowała w nim rozpacz.
Offline
Administrator
Tskrang na pierwszy ruch obsydnianina podniósł głowę. Schylił się pod stół skąd wyjął niezbyt czystą butelkę. Pociągnął z niej spory łyk i podał Lebanenowi. Sam zaś odetchnął:
Uhhhhhh... mocne.. otarł usta i kontynuował Po kolei. Sekret całego kaeru leży w maszynowni. W maszynowni, której nie widzieliście bo... zabezpieczono ją ciekawym zaklęciem. Można się do niej dostać, jedynie wtedy gdy wie się o jej istnieniu. Zabawne ale cholernie skuteczne. Nie wiem jak dokładnie wygląda owo dojście, ale prowadzi ono przez pomieszczenie z lawą. To pomieszczenie jest ciekawe z jeszcze jednego powodu. Jako jedyne, jest odporne na upływ czasu, który panuje w kaerze. No i tu dochodzi do najgorszego... Nie wiem nawet od czego zacząć...
Offline
Administrator
Architekt splótł ręce na podołku i usiadł na stole przodem do Was.
Od początku zatem... W maszynowni są cztery dźwignie. Ustawienie trzech pierwszych w pozycji wyjściowej uruchamia upływ czasu. Ustawienie czwartej dźwigni - mówi o szybkości tego upływu. Jest jednak poważny problem. Bardzo poważny. Mój przodek projektował system zaopatrywania kaeru w wodę i powietrze. Wykorzystał tu prosty mechanizm, zamiany żywiołu ziemi znad kaeru w dwa pozostałe. Nie wiedział jednak, do pewnego momentu, o realizowanym projekcie związanym z czasem.
W największym skrócie wygląda to tak, że cały Travar siedzi na olbrzymiej bombie. Zwiększenie upływu czasu na całą moc, sprawi że maszyny produkujące wodę i powietrze, zaczną pracować z taką szybkością, że kaer po prostu wystrzeli do góry, zmiatając połowę miasta z powierzchni ziemi...
Adrold jakby się zachłysnął. Urwał z przerażeniem na twarzy wpatrując się w punkt za Wami...
Offline
Westchnienie, które dobyło się z ust obsydianina było z typu tych "tylko nie znowu". Powoli odwrócił się w stronę, w którą patrzył Ad'rold, starając się nie okazać najmniejszego zaskoczenia niezależnie od tego, co lub kogo miałby tam zobaczyć.
Offline
Administrator
Obsydianin nie zobaczył jednak nic wartego uwagi.
Offline
Administrator
Architekt nie odpowiadał ciągle wpatrując się w ścianę.
Offline