Na pewno?
Taksuje towarzyszy wzrokiem i widząc ich poważne miny odpowiada:
Ech, no dobrze. Ale widzisz? Musisz być bardziej ostrożny, bo inaczej sam się zabijesz i nic nie zostawisz tym draniom therańczykom.
Jeśli drugą nogę masz zdrową, to proponuję, żebyś się na mnie wsparł i kuśtykał na jednej. No ... a w ostateczności mógłbym cię ponieść.
Offline
Już mi wszystko jedno teraz.
Siada opierając się o płytę nagrobka.
Rzuca Lockowi jedną flaszkę a sam odkorkowuje drugą i solidnie sobie pociąga.
*
*
*
Eh Już mi lepiej
Podnosi się i wspiera się na ramieniu Leba.
No dobra to spróbujmy.
Ostatnio edytowany przez Ivvan (2011-02-10 23:02:29)
Offline
Administrator
Droga przez cmentarz przebiegła spokojnie. Niestety kontuzja Ivvana poważnie utrudniła marsz. W chwili gdy zapdał zmrok, karczma dopiero zamajaczyła na horyzoncie. Idziecie dalej czy obozujecie na pustkowiu?[krajobraz stepowy - pojedyncze drzewa gdzieniegdzie]
Offline
Administrator
[Większość zdecydowała]
Zatem udaliście się w stronę karczmy. Budynek był piętrowy ale drewniany. Obok znajdowała się stajnia i kilka budynków gospodarczych. Początkowo nikt Wam nie otwierał. Po chwili odsunęła się niewielka zasuwa i przez otwór wyjrzała jakaś krasnoludka. Zmierzyła was wzrokiem i powiedziała dość opryskliwym tonem:
- Pokoi wolnych brak! Jak chceta to tylko wspólny barłóg został...
Cóż było robić. Niezrażeni podejściem właścicielki, weszliście od środka. Sala sypialna do połowy wypełniona była Dawcami Imion - kilkoro ludzi, grupa krasnoludów i jakaś samotna wietrzniacka para gdzieś w kącie. Krasnoludka wskazała Wam drugi koniec sali i odeszła bez słowa. Ułożyliście się na klepisku, nakrywając czym leżącymi pod ścianą starymi kocami. Sen przyszedł szybko. Rano obudziły Was przyciszone rozmowy. Częśc towarzyszy już wstała i komentowała jakieś swoje sprawki. Wy zaś nie czuliście sie najlepiej. Zmęczenie ostatnich dni dawało sie we znaki. Ork jak zwykle narzekał na ból głowy, Ivvanowi zaś doszedł ból nogi, która napuchła i nie zamierzała dać mu spokoju.
Co robicie??
Offline
Ivvan podnosi głowę znad czegoś co miało imitować poduszkę. Wszystko jest takie jak zawsze oprócz jednej rzeczy. Ból głowy nie jest obecni największym jakiego w tej chwili doświadcza.
Cholera to jednak nie był sen. Co za pech!!!
Przepraszam chłopaki, ale wam problemów narobiłem. Kto mi kupi coś na uśmierzenie bólu?
Wyciąga przed siebie kilka monet
Offline
Felsarin rozgląda się po karczmie. Wypatruje czy za ladą nie stoi przypadkiem jakaś przyjemniejsza istota?
Tak czy siak, podchodzi i pyta
Witam serdecznie w nowym dniu. Nie macie tu jakiegoś znachora w pobliżu? Elf niedorajda nogę sobie pokrzywił.
A i jeszcze jedno, byłbym zapomniał, czy mogłabyś Pani powiedzieć mi którędy do Fallam?
Offline
Administrator
Tym razem w pokoju jadalnym (to ten do którego prowadzą drzwi frontowe) jest tylko karczmarz. Patrzy na Ciebie obojetnie, po czym uśmiecha się lekko i odpowiada:
Jak to elf, brykają i brykają psieujuchy. Spróbujcie tego mówi wyciągając ze skrytki za ladą ciemny słoiczek maść z owczego łajna. W dna dni będzie zdrów. Mojej starej pomogło, jak ją ze dwa dni temu poszczerbili. Na dupie wylądowała jak drzwi próbowała przed trollem zawrzeć. Potem usiedzieć nie mogła, ale po tej maści zaraz jej animusz wrócił. ale co to ja.... Aaaa Fallem, będzie ze dwa dni jeszcze tą drogą
Offline