Administrator
[Widzę, że się źle wyraziłem - Felsarin i Azathaar też tu są]
Arczibald potarł nerwowo brodę:
Zaszło chyba nieporozumienie. Mówiąc pracodawcy miałem na myśli Throal. Fort Kalina zaś znajduje się o dzień drogi o therańskiego behemota. A raczej od miejsca gdzie kiedyś stał behemot.
Offline
[aaa widzisz nie wszystko jest oczywiste dla nas co jest dla ciebie:P]
Ivvan skinął głową z wyraźna aprobatą.
Rozumiem. Mam jeszcze jedno pytanie które mam nadzieję nie będzie nie na miejscu.
Skoro mamy być przydatni podczas kolejnej misji będziemy potrzebowali broni. Niektórzy z nas ją zachowali jednak ja i ta pani...
Tu wskazał ręką na Eyeden
..nie mieliśmy tego szczęścia, chyba że jednak jesteśmy w błędzie i ktoś się jednak naszym ekwipunkiem zaopiekował.
Jeżeli jednak tak się nie stało czy możemy liczyć na jakieś wyposażenie?
Offline
Administrator
Ależ byliście bez ekwipunku kiedy Was odnalazłem. Z całego zamku Narmera wyniesiono dosłownie wszystko, łącznie z krzesłami. Możecie liczyć jedynie na proste miecze. My inkwizytorzy jesteśmy prostymi Dawcami Imion, którym wystarcza jedynie kromeczka czerstwego chleba i kubek zimnej wody
Offline
Felsarin był bardzo spokojny. Czuł że Inkwizycja zrobiła dla niego coś bardzo ważnego. Kiedy usłyszał słowa Mordimera postanowił się wtrącić. Rzekł: Czcigodny Inkwizytorze, czasem lepiej mieć pięciu dłużników, którzy są wdzięczni za oczyszczenie niż pięć trupów, które ani Pasjom ani Barsawii na nic się zdadzą. Ze swej strony zapewniam, że gotów jestem spłacić swój dług kiedy zajdzie taka potrzeba...
Offline
Azathaar nie wykazywał zbędnego poddenerwowania w zwiazku z oficjalnym spotkaniem z Arczibaldem. Podświadomosć podpowiadała mu bowiem od jakiegoś czasu, że wszystkie zabiegi i wydarzenia majace miejsce w tym klasztorze, są realizowane dla ich dobra. Podejrzewał że nie zostali potraktowani jak ranne konie które należy dobić. Z uwagą wysłuchał Arczibalda wodząc w miedzy czasie wzrokiem po zebranych towarzyszach. W zasadzie wszystko co go interesowało, zostało powiedziane...poza jednym, istotnym dla jaszczura szczegółem.
Czy dane nam będzie spotkac siez Silitharem przed wyruszeniem do fortu Kalina ?
Offline
Lebannen przez te tygodnie podejrzewał co z nimi robią. Niemniej jednak wiadomość o udanym usunięciu znamion wywołała u niego falę szczęścia i wdzięczności. Nawet wspomnienie behemotha nie oderwało jego uwagi. Przy pierwszej okazji zbliżył się nieco do tronu i przyklęknął na jedno kolano.
- Stulecia upłyną nim uda mi się spłacić taki dług. Dostaję od was nowe życie. Jeśli kiedykolwiek będziecie pragnąć skorzystać z moich skromnych umiejętności...
Obsydianin urwał nie będąc w stanie dokończyć zdania. Pochylił tylko nisko głowę w podzięce i wrócił do pozostałych.
Offline
Administrator
Arczibald odpowiedział najpierw Azathaarowi:
Problem w tym, że Silithar przebywa obecnie daleko stąd. Nawet nie byłbym w stanie wskazać gdzie konkretnie
Potem zwrócił się do reszty:
My również jesteśmy Wam wdzięczni, dużo nauczyliśmy się o Nemezis. Następnym razem będziemy lepiej przygotowani
To powiedziawszy ruszył w stronę wyjścia...
Offline
Administrator
Z tego co mi wiadomo, Silithar przed swoją misją brał udział w pogrzebie Locka
Offline
Eyeden zerkała na towarzyszy z ukosa. Odczekała aż wszyscy skończą z pytaniami i nim Arczibald wyjdzie, odezwie się w jego stronę.
-Inkwizycja może być pewna, że spłacę swój dług. Będę czekać na Wasze rozkazy. -Skłoniła nisko głowę przed elfem. A później powróciła do poprzedniego, milczącego stanu.
Offline
Administrator
Słowom Arczibalda stało się zadość. Niewielki drakkar zabrał Was w podróż do fortu. Pierwsze godziny spędziliście w ładowni - Inkwizycja dobrze strzegła położenie klasztoru. Dopiero później pozwolono Wam wyjść na pokład. Widok był przepiękny - nad sobą mieliście czarne jak atrament i rozgwieżdżone niebo, pod sobą zaś jeszcze ciemniejszą powierzchnię z rzadka przetykaną niewielkimi skupiskami światła.
Do fortu dotarliście nad ranem. Budowla znajdowała się na niewielkim wzniesieniu w zakolu sporej rzeki. Ze wzgórza rozpościerał się widok na płaskowyż Ayodhya, behemota jednak nie było widać. Sam fort początkowo był obiektem drewnianym z okrągłą palisadą i jedną bramą. Teraz jedna wznoszono kamienne mury. Powitała Was sama zarządczyni twierdzy. Była nią kobieta imieniem Kalina. Dziewczyna miała okrągłą buzię i duże czarne oczy. Dobrze dopasowana skórzana zbroja skrywała jak najbardziej kobiece kształty. Gdyby nie służba dla throalu Kalina mogłaby konkurować z niejedną pięknością.
Witajcie w moich skromnych progach. I Ty tutaj Azathaarze zdziwiła się Ale jak to mawiają theranie "ad rem". Flinta nie ma z nami. Jest w niewielkim obozowisku, gdzieś tam. wskazała ku płaskowyżowi Myślę jednak, że barbarzyństwem byłoby wysyłać Was w taką podróż bez żadnego posiłku. Zapraszam zatem na niewielki poczęstunek, potem będę musiała Was opuścić. Obowiązki wzywają. Mam jednak nadzieję, Azathaarze że opowiesz mi wszystko co wydarzyło się od czasu naszego ostatniego spotkania. Zwłaszcza śmierć Locka wszystkich nas tutaj bardzo zasmuciła
Poczęstunek nie był tak skromny jakby się tego można było spodziewać. Całkiem spory wybór, mięs, serów i ryb mógłby zadowolić każdego smakosza. Widząc Wasze zaskoczone miny, kobieta machnęła ręką.
Zarekwirowaliśmy co nieco theranom. Wcześniej jadało się tu znacznie gorzej
[Azathaar pewnie nie pamiętam ale mu przypomnę. Kalina grała z nami na kilku sesjach. Grała nią Magda Miśkiewicz, opis jej postaci wzorowałem mniej więcej na tym jak ją zapamiętałem ]
Offline
[ Czytajac posta od początku zacząłem sie zastanawiac kto to jest ale okej, pamietam +/- ]
Ależ oczywiscie że podzielę sie z Toba wszystkimi ostatnimi wydarzeniami Kalino. - rzekł z uśmiechem.
Mam jednak nadzieje że pozwolisz nam skorzystać najpierw ze swojej uprzejmosci i mozemy skosztować tej therańskiej strawy? Nie wiem czy wiesz ale w ostatnim czasie nie mogliśmy sobie pozwolić na tak wszechstronne przyjemnosci i możesz mi wierzyć, że na sam widok tak zastawionych stołów, jaszczurzy żołądek zaczyna donośnie protestować.
Oczywiscie nie chce być niegrzeczny i mam nadzieję że znajdziesz chwilę i dla mnie, gdyz jest kilka spraw o których musimy zamienić kilka słów.
Offline
Administrator
Jak najbardziej - jak mówiłam, to dla Was.
Zaś co do rozmowy - Kalina zdawała się zainteresowana Daj znać kiedy tylko będziesz miał chwilę, bo jak rozumiem sprawa wymaga osobności?
Offline
Obsydianin powoli dochodził do siebie po pełnej trwogi powietrznej podróży. Wreszcie postanowił spytać o behemotha, którego zniknięcie nie dawało mu spokoju:
- Witam, me imię - Lebannen. Czy mogłaby miła pani powiedzieć nam co tu się tak właściwie stało i gdzie podziali się Theranie?
Offline