Dziewczyna zatrzymała kuca, pociągając delikatnie za cugle i spojrzała na elfa. Rzuciła tez zdziwione spojrzenie nadchodzącemu Felsarinowi.
-Nie wiem, Azathar i Felsarin mieli jechać do wioski ale kuce sobie stały w stajni. Ja mam dość czekania. Mamy do sprawdzenia jezioro, bramę, wioskę i tą dziwną grotę. Ładuj się na drugiego konia i decyduj co sprawdzasz. Ja spróbuję dogadać się z Lebannenem, żeby się nie okazało, że idziemy w tą samą stronę. -Odpowiedziała mu na jednym wdechu a potem pozwoliła sobie na uśmiech kącikiem ust.
-Jak tam marcheweczka ogierze? Smakowała? -Dopytała, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Offline
Obsydianin właśnie nadchodził i na słowa Eyeden zareagował natychmiast:
- Jak to, co wybiera? Chcesz się rozdzielić Eyeden? - zapytał, wyraźnie niezadowolony z pomysłu - Jesteśmy na obcym terenie, nie mamy pewności co nas tam może spotkać. - i ściszonym głosem dokończył - Co jeśli pakujemy się prosto w pułapkę? W grupie będzie bezpieczniej.
Offline
Administrator
[W sprawie obrażeń: po wykonanych testach sytuacja przedstawia się następująco - wszyscy wykorzystali na dziś swoje testy zdrowienia i są zdrogi, za wyjątkiem Ivvan - zostało mu 13 obrażeń, najbliższy test zdrowienia - rankiem]
Offline
Ivvan popatrzył na obojga.
Eyeden on ma rację... tworzymy zespół i nie powinnismy się rozdzielać. Tam moze nas czekac wszystko.... pułłapki, orki, dzikie bestie. sami mozemy nie dać rady. Ivvan odwrócił swój wzrok w strone gdzie spodziewał się ujrzec t'skrangi.
No i dziwie sie tamtym. Wycieczka w góry... eh ale ja tu nie rządzę.
Offline
Eyeden zadarła głowę by móc spojrzeć to na Lebannena to na Ivvana.
-No pewnie że się chciałam rozdzielić. -Oznajmiła wprost i bez wykrętów. -Nie możemy się ostatnio dogadać, każdy w drużynie i tak robi co chce, czego najlepszym dowodem są tskrangi -miały iść do wioski a tymczasem Felsarin nadal tu jest a po Azatharze śladu nie ma. Poza tym jak już wspomniałam wcześniej, mamy do sprawdzenia cztery miejsca. Trochę sporo i rozdzielenie drużyny wydawało się logiczne.
Pogłaskała kuca po chrapach po czym poluzowała mu popręg bo zapowiadało się na dłuższą pogawędkę. Westchnęła głęboko, godząc z tym że i tak już została przegłosowana.
-Dobra... to co Waszym zdaniem zasługuje na pierwsze miejsce na liście wycieczki krajoznawczej? Ja jestem za tą "zbawczą bramą".
Offline
Tskrang dołączył do drużyny chwilę po Felsarinie. Spodziewając sie ze pobratymca zdał juzrelacjez tego gdzie byli i co robili, rzekł:
Musicie wybaczyć taki nagły pomysł, ale zaaferowany rozmową troll był dobrą okazją do ponownego sprawdzenia chaty wodza wioski w dziennym świetle - co sporo ułatwiło, jednak w rezultacie nic nie wniosło.
Rozejrzał sie po twarzach towarzyszy, zwracajac uwagę na niemal gotowych do dalszej drogi Eyeden i Ivvana.
Jakieś konkretne informacje od miejscowego kowala? Gdzie sie wybieramy ?
Offline
Oczywiście dołączam się do drużyny, myślę, że Azathaar też. Nie ma się co denerwować Eyeden, postanowiliśmy tylko jeszcze raz sprawdzić pewien trop. Ale nic to nie dało. To gdzie jedziemy?
Felsarin jeśli tylko odnajdzie swojego kuca będzie gotowy do drogi.
Offline
Eyeden uśmiechnęła się do zwiadowcy.
-Wybacz...gorąca krew. -Mruknęła w jego stronę. -No to ruszajmy do tej bramy. Jakby ktoś chciał kuca, to niech krzyczy.
Póki co Eyeden dosiądzie wierzchowca i ruszy przodem drogą wskazaną przez trolla.
Offline
Leb przed odejściem jeszcze popatrzył na opustoszałą wioskę kilka chwil. Po drodze zaś, gdy oddalili się już nieco, powiedział szeptem do kompanii:
- Przyglądałem się Inghorowi. Nie jestem przekonany, czy mówił prawdę. Miałem wrażenie, że chciał coś ukryć mówiąc o tej jaskini, ale nie mogę mieć pewności. Lepiej miejmy oczy dookoła głowy.
[ Zmysł astralny na wioskę. Leb sprawdza, jakie istoty jest w stanie dostrzec (przyjaciół z drużyny, kobiety, trolla i czy coś jeszcze). ]
Offline
Administrator
Lebanen
Obsydianin odwrócił się i spojrzał na wioskę. Przez chwilę wydawało mu się, że dostrzega kilka "nadprogramowych" istot - zrozumiał jednak swój błąd - widział tylko kilkanaście szczurów. Poza nimi, towarzyszami i mieszkańcami nie było nikogo.
Ruszyliście zatem ku rozstajom, a potem do bramy. Było cicho i spokojnie. Droga skręciła ostro w skały. Otoczyły Was kilkunastometrowe formacje, swymi szczytami sięgające nieba. Porastał je mech, a gdzieniegdzie widzieliście karłowate krzaczki. Podziwiając takie krajobrazy przejechaliście/przeszliście około pół godziny. Za jednym z zakrętów zobaczyliście niewielką okrągłą przestrzeń. Scieżka kończyła się, a przed Wami widniała lita skała. Naprzeciw Was zaś (w odległości ok. 30 metrów), dojrzeliście wysokie na jakieś trzy metry kamienne wrota. Pokryte były ledwie widocznym z tej odległości pismem, zaś pod nim znajdował się wtopiony w kamień, okrągły, barwy szkarłatu, kamień szlachetny. Umieszczono go na wysokości oczu dorosłego człowieka.
Offline
Gdy tylko wyjechali poza wioskę Ivvan odezwał sie do towarzyszy.
Słuchajcie moze to nic ważnego ale jak wróciłem do dziewczyn to mimo, że były na mnie bardzo wkurzone po tym co im powiedziałem to bez żadnego problemu przyjęły moje przeprosiny. Zachowywały się tak jakoś.....
tak dziwnie..... jakby chciały coś ukryć. Być może ktoś zmusił ich do trzymania języka za zębami.
Proponuje jeszcze trochę odjechać i poobserwować wioskę z oddali. Mam dziwne wrażenie że wydarzy sie coś ciekawego. Przy okazji Leb mógłby wykorzystać swoje zmysły.
[o fak musiałem to napisac zaraz po MG]
Ostatnio edytowany przez Ivvan (2011-10-25 17:16:10)
Offline
Faktycznie, ciągle miałem wrażenie, że coś do cholery tam nie gra... sam nie wiem... zresztą poczekajcie chwilę
Felsarin zszedł z kuca, usiadł na ziemi, zamknął oczy i zdawało się, że odpłynął gdzieś daleko...
Offline