Administrator
Nie nie, przecież na Therze także czczą Pasje. To musiał być przypadek. I raczej nie chodzi tu o miejsca ale o przedmioty. Trzeba będzie powiadomić naszych magów. Tylko po co im te artefakty.
Najlepiej byłoby znaleźć jakiegoś głosiciela...zaraz... Kednik !?Dobrze dobrze... możemy zacząć od Jaspree
Offline
Eyeden przez chwilę wyliczała coś na palcach.
-Dwanaście Pasji, dwanaście miejsc... -odezwała się cicho. -Należałoby szukać jakichkolwiek legend czy plotek o dziwnych miejscach, takich jak ta Grota Garlen.
[czy Eyeden pamięta jakieś plotki o Therze lub Vivane? Podobne miejsca kultu jak tamta świątynia?]
Offline
Kiedy tskrang usłyszał o Kedniku, natychmiast przeniósł wzrok na czarodzieja.
Lebannenie, miałeś z Nim najlepszy kontakt. Wiesz gdzie moze być?
Chyba że...dowództwo jest juz w posiadaniu takiej informacji? zwrócił sie do Flinta.
Offline
Administrator
Tak tak machnął ręką rozgorączkowany Flint kręci się tu ciąglę. Ale ale... coś mi się kołacze... no jasne!!! z całych sił uderzył się dłonią w czoło Thystonus !! Przecież to między innymi ja odnalazłem jego miecz. Dooobrze.. to nie bedzie trudne. Wyślemy kogoś do świątyni
nagle spojrzał na Was Macie tydzień wolnego. Kuchnia jest w głównym namiocie, nocujecie tam gdzie ostatnio. Jak ktoś jeszcze chce rozmawiać na osobności to zapraszam. A potem dajcie tego młodego
Offline
Administrator
Niewiele już sprzętu, zostało - pytajcie tam gdzie ostatnio
Offline
Tskrang nie miał nic do dodania. Jeśli okoliczności na to pozwolą, zapyta o dostępność eliksirów zdrowienia - przy okazji "sprzętu".
Czas określony przez dowódcę, wykorzysta na doskonalenie swoich talentów - w najbliższej okolicy obozu.
Offline
Obsydianin już zagłębił się w przemyśleniach nad swoimi ostatnimi potyczkami. Znał już nieźle swoje słabe strony, a ponieważ obsydianin jest tak silny jak jego najsłabszy punkt, Leb postanowił również ulepszać swoje zdolności. Przez kolejne dni w obozie był gościem, a większość czasu spędzał na zewnątrz.
[ Gotowy do następnej przygody. ]
Offline
Administrator
Dwunastka (1): Głęboka zieleń
Jak wstyd jest żyć wśród pięknych koni
Podstępnym, człekożerczym życiem
Miast doskonałość z nimi gonić
Po łokcie babrać się w korycie
Czuć wyższość ich i dostojeństwo
Ich wzrok z wybaczającym żalem
I własnej duszy bezeceństwo
Wychwalać jak Dekalog zalet
Ich ruchy płynne, czyste kształty
Ich myśli pełne prostych treści
Ja, Yahoos brudny i włochaty
Potrafię zniszczyć i zbezcześcić
A co potrafię, to uczynię
Bo taka moja jest natura
Zło w mojej krwi, jad w mojej ślinie
A czynem rządzi wstyd i uraz
Jacek Kaczmarski "Huynhynn"
Travar minęli nocą. Inghorr twierdził, że miejskie jednostki latające mogły zostać powiadomione o therańskim drakkarze. Miasto spało, mimo to było jednak wyspą światła nad oceanem mroku. Talvenowi wydawało się odbiciem rozgwieżdżonego nieba. Dowódca czas spędzał na tyle okrętu, otulony ciepłym kocem wpatrywał się w przestrzeń, którą pozostawiali za sobą. Myślał tak intensywnie, że nawet nie usłyszał Nolana który stanął za jego plecami:
Spotkałeś ją? - zapytał starszy fechmistrz
Talven jedynie skinął głową.
Zapomnij - skwitował krótko Mistrz po czym dodał - Taaak... I tak nie posłuchasz. Należysz do tych, którzy nigdy nie słuchają. A szkoda, byłoby łatwiej dla Ciebie...i dla nas wszystkich ruszył ku rufie, jednak Talven niespodziewanie zabrał głos.
Inghorr mówił, że mimo spędzenia tu 10 lat swojego życia nienawidzi, tej krainy. Jednak... w pewnym sensie... podziwia ich. Za to, ze zdołali wybić się wolność
Wolność? zdziwił się Nolan Wolność to możliwość wyboru kajdan. Nic ponadto
Drakkar ostro skręcił. Ruszyli w stronę Złoziemi. Od tej pory mieli kierować się na Zachód. Zawsze na Zachód...[/i]
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Patrz!!! krzyknęła To chyba drakkar!!! Może nas zauważą
Sama jednak nie wierzyła w to co mówi. Był środek nocy, a oni nie rozpalili ogniska. Zresztą elf nawet nie zwrócił uwagi na jej słowa.
Usiadł zatem podciągając kolana pod brodę. To miała być wyprawa jej życia. I była - tylko nie do końca w ten sposób jaki dziewczyna sobie zamarzyła. Travar zrobił na niej piorunujące wrażenie. Piękne pałace, arystokracja, wspaniałe kupieckie kramy i biblioteka. Masa wiedzy, której nawet nie była sobie w stanie wyobrazić.
A potem to wszystko, zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Elf zjawił się nocą i brutalnie wyrwał ją ze snu. Kazał się ubierać i wręcz siłą wyprowadził z miasta. Nigdy nie widziała go tak wzburzonego. A potem kolejne identyczne dni. Dni milczenia, strachu przed jakąś wyimaginowaną pogonią i głodu. Odnosiła wrażenie, że jej towarzysz ciągnie resztką sił. Oczywiście był zdrowy lecz wydawało się jej, że za chwilę, nie wytrzyma psychicznie i rozpłacze się jak kilkulatek.
A jednak.. kochała tego mężczyznę nad życie i była gotowa dzielić z nim swój los na dobre i złe.
"Tak tak Silitharze" pomyślała "Wyciągnę nas z tego. Jestem bardziej niż pewna. Wytrzymaj jeszcze trochę"
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W innym miejscu zrobiłby pewnie piorunującą karierę polityka i przywódcy. Był młody, piękny, niesamowicie wymowny. Spał chyba z każdą młodą kobietą w wiosce, a każdy tutejszy mężczyzna kłaniał mu się w pas. Jednak Derek nie miał ambicji. Zadowolił się rolą przywódcy tutejszych Dawców Imion. Miał wszystko czego chciał: kobiety, wino i władzę. I tylko jedna rzecz spędzała mu sen z powiek. W tym celu właśnie zebrał tu przywódców pomniejszych osad. Wstał i zaczął mówić:
Moi drodzy. Problem z którym zmagamy się od lat, zdaje się nie mieć końca. Mam dla Was jednak dobrą wiadomość. Pieniądze, które przekazaliście moim ludziom nie poszły na marne. Dostałem informacje, że najemnicy-adepci są już w drodze. Z ich pomocą, wreszcie wywalczymy co nasze. Spełnimy marzenia naszych przodków. Wystarczy jeszcze jeden, niewielki wysiłek. Jesteście ze mną?????!!!!!
Odpowiedzieli mu entuzjastycznym krzykiem. Patrzył uważnie po twarzach, jednak na żadnej nie znalazł śladów wahania.
Dobrze zatem. Kontynuujcie kwarantannę
To powiedziawszy, odwrócił się i bez słowa opuścił salę. Mierzili go niepomiernie. Byli słabi, brudni i głupi. Widzieli tylko tyle na ile pozwalały im ich przygarbione plecy. On zaś czuł, że wreszcie da im to na co czekali od lat. Ich synowie i córki będą mu wdzięczni. Na myśl o córkach uśmiechnął się lubieżnie. Jego ludzie twierdzili, że podczas pacyfikacji jednej z barbarzyńskich wiosek znaleźli jakąś nietkniętą młódkę. Głupiutką i cycatą. Taka jak lubił. Uśmiechnął się lubieżnie i przyśpieszył kroku. Zapowiadała się udana noc.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Było już ciemno, gdy do sypialni najwyższego kapłana ktoś zapukał. Po chwili wpuszczony do środka, przemówił w te słowa:
Czcigodny Jorge, wracam właśnie od ludzkich wiosek. Zakradłem się do stajni i podsłuchałem ich rozmowę. Ponoć sprowadzili adeptów z Wielkich Miast
Można się było tego spodziewać mój synu odpowiedział kapłan Nasz opór na nic się nie zda. Przepadniemy.. chyba że Pasje zlitują się nad nami
Przybyły opuścił głowę. Jeżeli depresja dotknęła również opata, to chyba faktycznie nadchodził koniec. Zacisnął jednak silniej ręce na mieczu. Co by nie było mają jeszcze to.
Offline
Administrator
Odprawa u Flinta była jak zwykle krótka i zwięzła:
Wyruszycie jutro rano. zaczął krasnolud Pójdziecie z karawaną która kieruje się do Urupy. Do miasta jednak nie wejdziecie. Miniecie deltę i ruszycie na południe. Dwa dni drogi plażą, dotrzecie w pobliże sporego płaskowyżu. Tam nasi magowie wraz Tu wskazał ręką na stojącego za plecami głosiciela z Kednikiem ustalili, że tam najsilniej daje się odczuć energię Jaspree. To dziwne spodziewaliśmy się raczej, jakiejś dżungli, jednak.... magowie twierdzą, że ręczą za to głową. Kednik będzie Wam towarzyszył. Czy są jakieś pytania?
Offline
Administrator
Tu odezwał Kednik:
Moi mili, Jaspree ukazuje się nam pod różnymi postaciami. Z reguły przybiera postać rasy, z którą rozmawia. Jednak jego znakiem charakterystycznym, jest kostur opleciony powojem. Myślę, że tego właśnie będziemy szukać
Offline
Eyeden odetchnęła z ulgą na wiadomość, że Kednik będzie podróżował z nimi. Samopoczucie miała znacznie lepsze niż tydzień temu, choć wciąż pełna była obaw co do dalszej współpracy z drużyną. Zwłaszcza teraz, kiedy stosunki między nimi tak się popsuły. Mimo że miała o czym i o kim rozmyślać przez ten wolny tydzień, musiała wszystkie siły skoncentrować na swoim nowym towarzyszu. Na jej lewym barku siedział duży, czarny kruk. Dziewczyna skrzyżowała ramiona na piersi, przysłuchując się rozmowie.
-To brzmi tak, jakbyśmy mieli się spotkać z... Pasją. -Odezwała się w końcu, patrząc na głosiciela. -A nawet jeśli tak będzie, to ona chyba nie będzie chciała oddać swojego insygnium...
Offline