Felsarin pójdzie do groty i sprawdzi czy wszystko jest w porządku. Jeśli tak, również będzie chciał się wykąpać w morzu i będzie gotowy do dalszej drogi.
Offline
Azathaar postara sie jak najszybciej przygotować do dalszej podróży, zbierajac w całość własny ekwipunek.
[ co z testami zdrowienia ? ]
Mijając Lebannena, tskrang ze zrezygnowaniem pokręcił przecząco głową:
Wstawaj! Szykujemy sie powoli do wymarszu. - rzucił donośnie starajac sie obudzić towarzysza.
Offline
Administrator
[Azathaar minus 16 obrażeń]
Po obudzeniu Leba i porannej toalecie ruszyliście wzdłuż plaży. Klif zniżał się aby po jakimś czasie zmienić się w wydmy. Wreszcie ukazało się przejście w głąb lądu. Ruszyliście przez niewielki nadmorski las, aby po kilku minutach wynurzyć się na otwartym obszarze. Na horyzoncie widniał płaskowyż a przed nim liczne zabudowania kilku sporych wiosek. Zapowiadał się długi całodzienny marsz, ścieżką wiodącą przez pola...
Offline
Eyeden postanowiła kontynuować tresurę swojego nowego towarzysza, przyzwyczajając go do swego głosu i pozwalając raz na jakiś czas odfrunąć. Jednak gdy tylko zbliżyli się do pól, przywołała kruka na ramię by nie wzięto go za przypadkowego szkodnika.
[a co powiecie na wspólnego posta: "Idziemy póki nie dojdziemy do celu?" ]
Offline
[ja bardzo chętnie chyba że Igor ma coś w zanadrzu]
Wyłaniając się z lasu Ivvan miał nadzieję że to już niedaleko. Nic bardziej mylnego. Cel ich wędrówki widniał daleko na horyzoncie.
Ehhh to kawał drogi. Te wioski ponoć zamieszkują rybacy ale nie wiadomo czego się tam spodziewać. Bynajmniej i tak nie mamy wyboru. Przyjrzyjmy się im z bliska.
Offline
Felsarin trochę znudzony postanowił rozejrzeć się po okolicy.
Pozwolicie, że wyprzedzę Was trochę i zrobię małe zwiady
Jeśli nie będzie sprzeciwu, t'skrang wejdzie w pole, wyprzedzi drużynę i skradając się nieco będzie rozglądał się po okolicy...
Offline
Administrator
Ruszyliście przed siebie. Tskrang sprawdzał drogę klucząc w zbożu, zaś Wy szliście za nim. Nikt Was nie niepokoił, nie widzieliście też mieszkańców.
Dopiero wieczorem kiedy zbliżyliście się do zabudowań, zobaczyliście pierwszych autochtonów. Pracowali w polu. Podnosili na Wasz widok głowy i albo pozdrawiali Was kiwnięciem ręki, albo wracali do swoich zajęć.
Linię zabudowań osiągnęliście o zmroku. Wioska zbudowana była na planie koła wokół małego rynku. Miała własnego piwowara i co za tym idzie miejsce w którym można było się zatrzymać.
W tej chwili na ryku nie było nikogo, ale z owej gospody dochodziły jakieś podniesione głosy.
Tymczasem do płaskowyżu, były jeszcze ze dwie godziny drogi i spory kawałek pod górę. Na jego szczycie mogliście dostrzec olbrzymią zadaszoną konstrukcję - otoczoną sporym kamiennym murem.
Offline
Byli coraz bliżej wioski. Przyjazne pozdrowienia pracujących w polu sprawiały wrażenie sielanki. Ivvan stał się mniej ufny jeśli chodzi o takie powitania jednak dzięki temu czuł się jakoś spokojniej. Odwzajemniał powitalny gest zachowując się bardzo naturalnie. Nie chciał dać po sobie poznać że ich podróż tutaj ma o wiele większe znaczenie niż na to wygląda.
Kiedy dotarli do wioski humor poprawił mu się jeszcze bardziej. Ivvan miał nadzieję że będzie miał sposobność spróbować tutejszego trunku w gospodzie a już na pewno zaopatrzy się w dalszą podróż w kilka buteleczek.
Kiedy z lokalu usłyszał podniesione głosy mogło to oznaczać wszystko.
Wejdźmy tam, zobaczymy co się dzieje.
Przed wejściem do gospody zerknie przez okno.
Ostatnio edytowany przez Ivvan (2011-12-04 13:37:24)
Offline
Eyeden rozejrzała się czujnie po okolicy, starając się zapamiętać układ wioski. Przegoniła kruka z ramienia i kiwnęła mu głową w stronę dachu gospody, każąc mu tam czekać.
-Uważaj na siebie. -Mruknęła do ptaka i podążyła za Ivvanem.
Offline
Tskrang nie zwracał duzej uwagi na mijane otoczenie i grup tutejszych Dawców Imion. Dopiero widok miasteczka obudził w tskrangu wiecej czujnosci i uwagi.
Dobre miejsce na nocleg. - rzekł dostrzegajac tutejszą godpodę.
Offline
Administrator
Karczma była jednym z niewielu murowanych budynków. Miała jedno piętro i spadzisty dach z czerwoną dachówką.
Kiedy Ivvan otworzył drzwi z środka buchnął zapach piwa i pieczeni. Wewnątrz na długiej ławie siedziało kilku miejscowych. W ciszy popijali piwo, błądząc gdzieś wzrokiem. Na środku sali stały dwa stoły. Jeden z nich zajęła grupa krasnoludów, drugi był pusty. Krasnoludy ucztowały w najlepsze, krzycząc i śpiewając. Najwyraźniej skończyły już sporej wielkości pieczeń. Karczmarz (niewysoki cżłowiek) uwijał się wokół nich, wyraźnie okazując szacunek. Na Wasz wejście, gwar na chwilę umilkł. Jeden z krasnoludów wstał od stołu i chciał ruszyć ku Wam, jednak któryś z towarzyszy złapał go za rękaw i powstrzymał. Szepnął mu do ucha kilka słów. Krasnolud kiwnął głową i usiadł. Grupa zajęła się piwem i zaczęła kolejną piosenkę.
Tymczasem karczmarz widząc nowych gości kiwnął ręką w stronę lady. Zza barku wyszła kobieta. Była ładna jak na wiejskie standardy. Miała okrągłą buzię i duże czarne oczy. Była nad wyraz hojnie wyposażona przez naturę. Podeszła ku Wam kołysząc sporych rozmiarów tyłkiem i omiotła Was wzrokiem. Przez chwilę nad czymś sie zastanawiała, po czym zapytała, patrząc ku elfowi:
Witajcie w naszych skromnych progach. Czegóż to sobie życzycie, jadła? napitku? noclegu? Mamy to wszystko a nawet... jeszcze więcej. dodała uśmiechając się zalotnie
Offline
Ivvan stanął w progu i rozejrzał się po sali. Jego zmysły zostały podrażnione mocnym zapachem piwa i czegoś by zapchać pusty żołądek. Taaaak Elf czuł że trudy podróży zostaną w pełni zrekompensowane. Przywykł do takich zatłoczonych knajpek i takiej atmosfery. Gospodarz wyglądał na gościnnego a jego kelnereczka ehhhhh to było dopiero bóstwo.
Na spojrzenie kelnerki Ivvan odpowiedział szerokim uśmiechem.
To ja zamawiam wszystko... Ale co by na raz za dużo szczęścia nie zaznać, na początek może być kufelek miejscowego piwka. Nos mi jeszcze podpowiada że i pieczeń tu macie wyborną.
Taaak to na razie wystarczy.
Kiedy kelnerka się odwróciła z trudem powstrzymał się przed sprzedaniem jej klapsa w tyłek po czym zajął miejsce za stołem tak aby mieć na oku całą salę.
Offline