A może wlejmy w niego miksturę? Przytomny powinien być bardziej skory do współpracy. Jeśli zagrożenie przyszło stamtąd....
W tym momencie Ivvan wskazał stronę w kierunku której idą
...to na pewno nie będzie zadowolony jeśli tam wróci.
A niech mnie, poświęcę swój eliksir.
Offline
Czarodziej przepchnął się do nieprzytomnego i kucnął. Przechylił mu głowę w obie strony, bacznie się mu przyglądając. Następnie delikatnie rozchylił powieki by spojrzeć w źrenice. W końcu wstał i - ciągle z surowym wyrazem twarzy - odezwał się do dziewczyny:
- Co się działo bezpośrednio przed jego zemdleniem? Myślisz, że przyczyną mogło być wycieńczenie, czy może jakaś magia? Co i kiedy ostatnio piliście? - a w jego tonie próżno było się doszukiwać współczucia.
Offline
Administrator
Dziewczyna przyjęła porcję i podziękowała kłaniając się ofiarodwaczyni. Żuła długo i powoli, najwyraźniej wiedziała że po tak długim czasie głodu, nie należy jeść zbyt szybko.
Tymczasem Ivvan wlał Silitharowi eliksir do ust. Elf prawie natychmiast otworzył oczy i.... skoczył na równe nogi chwytając za miecz. Zamierzył się na Ivvana i... zatrzymał w pół kroku:
Wy.... tutaj?? zapytał rozglądając się dookoła Co się stało?
Oni uratowali Ci życie odpowiedziała Clover. W tym samym momencie elf dostrzegł dziewczynę. Opuścił miecz i zrobił krok w jej stronę, chciał coś powiedzieć ale urwał w pół słowa...
Ca... całe szczęście, że się tutaj zjawiliście powiedział Najwyraźniej uratowaliście mi życie. Jestem Wam niezmiernie wdzięczny, ale... czy wiecie gdzie się teraz znajdujemy?
Offline
Leb powinien poradzić sobie bez problemu z taką wagą. Chodźcie więc z nami, skoro nie masz lepszego pomysłu.
A jeszcze jedno. Tu jaszczur zwrócił się w kierunku dziewki:
Wiedziałaś, że go znamy. Spodziewał się nas tutaj?
[przegapiłem post powyżej, więc nieaktualne ]
Offline
Czarodziej odwrócił się do elfa w bieli.
- Wiemy. Ale może najpierw ty, w ramach odwdzięczenia się nam, raczysz wyjaśnić o co chodzi z tą Inkwizycją? Jeszcze kilka tygodni temu uratowali nam życie i puścili wolno, a teraz ty - Dawca Imion, którego chyba wszyscy uznawaliśmy za nieskazitelnego - jak na prawdziwego Inkwizytora przystało - ostrzegasz nas przed swoją macierzystą organizacją. Silithar, co się dzieje? - zapytał zaniepokojony Lebannen.
Offline
Administrator
Elf rozejrzał się dookoła, jakby czegoś się obawiał.
Ściągają mnie. Czy daleko do Urupy? W ambasadzie Throalu będziemy bezpieczni, tam wszystko wyjaśnię, ale na Pasje - pośpieszmy się!
Offline
Ksenomanta obserwował działania towarzyszy z uwagą. Kiedy usłyszał imie dziewczyny, energicznie odwrócił głowę w Jej stronę, by po chwili jego uwaga została zwrócona na Silithara.
Azathaar na słowa czarodzieja jedynie przytaknął kilkukrotnie - w ciszy wpatrując sie w elfa.
Offline
[ co ty z tymi noszami? przecież może chodzić? ]
Czarodziej kiwnął głową i już był gotów do drogi. Odnowił zaklęcie i natychmiast sprawdził jego efekt na zebranych. Gdyby okazało się, że kogoś nie widzi w przestrzeni astralnej, miał zamiar spróbować ponownie. Podczas drogi zaś, Leb co kilka minut będzie się oglądać za siebie, dokładnie sondując okolicę, choć kontakt wzrokowy wcale nie był konieczny, do wyczuwania żywych istot w astralu.
[ Odnawiam Zmysł astralny jak tylko wyczerpie się poprzedni i tak w kółko. Za każdym razem upewniam się, czy wyczuwam wszystkich towarzyszy i jeśli nie - rzucam czar od nowa. ]
Ostatnio edytowany przez Lebannen (2012-02-07 19:49:51)
Offline
Administrator
A zatem ruszyliście. Droga była bezpieczna i przebiegła w milczeniu. Już późnym wieczorem po przerkoczeniu Wężowej stanęliście u bram wielkiego ludnego miasta. Strażnicy przepuścili Was bez słowa i mogliście kontynuować wędrówkę. Minęliście znajdującą się w na wielkim placu szacowną ambasadę Thery i ruszyliście w jedną z bocznych uliczek. Jedynie Azathaar i Silithar zdali się znać drogę. Wreszcie stanęliście przed niewielkim pałacykiem sktrym gdzieś w willowej dzielnicy.
Obecny na furcie krasnolud bez słowa wpuścił Silithara i Clover, wam jednak kazał czekać. Dopiero po kilkunastu minutach wprowadzono Was do niewielkiej stróżówki. Tam kolejny krasnolud zapytał:
Z czym przybywacie?
Offline
Lebannen milczał i swym zachowaniem sprawiał wrażenie prywatnej eskorty; niby niedbale, ale czujnie rozglądał się dookoła, obcych witał podejrzliwymi spojrzeniami a dodatkowo - cały czas trzymał się obok dziewczyny, jakby jej bezpieczeństwo było dla niego priorytetem. Nie omieszkiwał również korzystania z magicznych talentów na każdym kroku.
[ Ej, my na pewno mieliśmy się z Flintem spotkać w ambasadzie? Używam Zmysłu astralnego by zbadać co się dzieje za ścianami. A potem Badanie aury i szukam śladów strachu, bądź kłamstwa u naszych kolejnych rozmówców. ]
Offline