Dziewczynie nieco zrzedła mina... Była gotowa do działania, nie czuła zmęczenia, ale karczmarz miał rację. Nie wiadomo co ich czeka po drugiej stronie jeziora i kiedy następnym razem będą mieli do dyspozycji pokoje i bezpieczne łóżka.
-Ech... no dobra prześpijmy się ze dwie godzinki, zjedzmy i do roboty. -Popatrzyła po zebranych a w głowie szybko kalkulowała czy starczy jej czasu na wszystko co zamierzała. Jeśli wizyta w Domu Upandala się przedłuży, z rozmowy z Glaciusem nic nie wyjdzie.
Offline
Administrator
Drzemka upłynęła wyjątkowo spokojnie. Zeszliście do sali jadalnej gdzie podano wyjątkowo gęstą i zieloną polewkę. Cóż wyglądała zdecydowanie odrzucająco, ale smakowała.. całkiem do rzeczy. Najmniej zadowolony był Leb bo podczas drzemki gdzieś zniknęli obsydianie. Na szczęście jednak mieli pojawić około południa. Byli kupcami przyjechali po zapasy fosforyzującej substancji.
Po śniadaniu udaliście się do świątyni Upandala. Dzielnica portowa była gwarna, jak wszystkie porty we wszystkch miastach świata. I jak wszędzie robiono tu interesy, wynajmowano łodzie i łowiono ryby. Wieża stała u wejścia do portu, była szeroko u podstawy, wysoka na pięć pięter, u samej góry niezwykle wąska, z małym pomieszczeniem mieszczącym duży magiczny kryształ.
Drzwi były zamknięte, lecz tuż obok siedział ubrany w strojne niebieskie szaty tskrang i drzemał w promieniach wschodzącego słońca.
Offline
- Znam te sztuczne tłumy. Uważajcie na sakiewki. Hej, mały! Macie tu gdzieś hazard jakowy? Kości najlepiej. - Ariel spojrzał asekuracyjnie na towarzyszy, kuląc się wewnętrznie przed zakazem, ale oni skupili się bardziej na wieży. "Cóż, niektórzy z nas są bardziej przyziemni", pomyślał młodzian.
Offline
Szczyt wieży lśnił na tle błękitnego nieba. Leb przesunął wzrok po nieboskłonie, by - oślepiony przez promienie wschodzącego słońca - gwałtownie zmrużyć oczy i potężnie kichnąć. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, ale szybko zrzedł, gdy wziął głęboki oddech; niestety wonią tej okolicy ciężko było się zachwycać.
[ Ech, ranek prawie idealny. ] pomyślał sobie obsydianin i zszedł na ziemię. Przed nimi czekało ważne zadanie. Zmierzywszy krytycznym okiem śpiącego t'skranga podszedł do niego i pacnął go w ramię. Gdy ten się zbudził, Leb zapytał:
- Jesteś kapłanem Upandala? Chcieliśmy zadać kilka pytań.
Offline
Władczyni zwierząt również czekała cierpliwie na rozwój wydarzeń. Kruk przespacerował się spokojnie z jej jednego barku na drugi. Podobnie jak jej poprzedni chowaniec, upodobał sobie bardziej lewe ramię. Wczepił pazurki w jej koszulę i wodził płomiennym, zaciekawionym spojrzeniem po okolicy by w końcu zatrzymać się na najmłodszym członku drużyny. Eyeden obróciła głowę, by sprawdzić co przykuło uwagę Nebrisa. Westchnęła podirytowana i pogłaskała przyjaciela po pierzastej piersi. Mimo że starała swe myśli skupić na zadaniu, dzieciak skutecznie jej to uniemożliwiał. Paplał, kręcił się, szukał guza wśród mieszkańców... Na Pasje, za co Flint chciał się na nich zemścić?! Bo innego wyjaśnienia tej absurdalnej sytuacji nie znalazła...
"To temu dzieciakowi potrzebne wojsko... " pomyślała z wściekłością.
Offline
Administrator
Kiedy Ariel zaczepił chłopca malec chciał coś odpowiedzieć, ale umilkł pod surowym spojrzeniem stojącego obok tskranga. Ten zaś odezwał się:
Po Czerwoną Rybą niech Pan spróbuje. Kości, karty i dziewki tez sie znajdą
Chwilę później staliście obok wieży. Obudzony tskrang przeciągnął się leniwie i podnosząc głowę odpowiedział:
Tak się składa, że jestem. Z czym przybywacie?
Offline
Widząc spojrzenia t'skrangów jak i swojej niedawnej sparingpartnerki, bezpiecznie zrejterował za obsydianina, i usilnie starając się w duchu metamorfować w mysz, byle nie zwracać na siebie więcej uwagi.
Offline
Ivvan poczekał aż zaczepiony chłopiec się oddali.
Młody ale przecież ja ci nie kazałem teraz szukać dla mnie rozrywki. Pamiętaj, relaks dopiero po robocie.
Tym zdaniem elf zakończył monolog i skupił się na zadaniu. Ta wieża może miała z nim niewiele wspólnego ale Ivvan był przyzwyczajony, że normalną rzeczą jest, że wszelkie sprawy trzeba drążyć samemu. Nic nie przyjdzie samo a wskazówki mogą kryć się wszędzie. Nie wychylając się przed szereg Ivvan przysłucha się rozmowie z kapłanem Upandala.
Offline
Czarodziej najwyraźniej nie przygotował sobie mowy. Spojrzał pytającym wzrokiem na towarzyszy, ale w końcu zwrócił się do t'skranga:
- Noooo, mamy parę pytań o Upandala. Możesz nam o nim opowiedzieć?
Po czym uśmiechnął się głupkowato, jak to na wojownika przystało.
Offline
Felsarin przyglądał się z zaciekawieniem temu miasteczku, którego nigdy wcześniej nie udało mu się odwiedzić. Rozglądał się z zainteresowaniem, a teraz z niecierpliwością oczekiwał na odpowiedź t'skranga.
Offline