Administrator
Ruszyliście.
Ivvan, Felsarin i Eyeden wkroczyli przez budynek do szerokiego korytarza. Po obu jego stronach znajdowaliście niewielkie pomieszczenie podobnie umeblowane (łóżko i dwie maleńkie szafki), wszystkie bez wyjątku były puste i pokryte grubą warstwą kurzu. Korytarz zaś biegł dalej.
Azathaar, Leb i Ariel weszli do okrągłego parteru wieży. Tutaj wręcz przeciwnie - wszędzie panował chaos i bałagan. Dziesiątki małych szkielecików, połamane mieczyki i włócznie, strzaskane krzesła i stoły. I truchło jednej olbrzymiej modliszki. Gdzieniegdzie zauważyliście też ciemniejsze plamy. "Krew" przeszło Wam przez myśl. Po obu stronach parteru znajdowały się mniejsze również okrągłe pomieszczenia. Przedstawiały podobny widok.
Nie było jednak schodów prowadzących piętro wyżej. Jedynie otwór w suficie. Na Wasze szczęście wietrzniaki nie umieściły go zbyt wysoko - wystarczyło podskoczyć i podciągnąć się.
Offline
Zapowiada się ciekawie. - zwrócił sie do towarzyszy przyglądajac się zastanemu pomieszczeniu. Zanim jednak zaczął przechadzać sie po lokacji - ksenomanta począł tkać wątek, by przywołac do pomocy swojego duchowego sobowtóra, który z pewnościajako pierwszy podejmie próbę dostania sie na wyzszy poziom.
Offline
Ariel podążył kuśtykając za magami, milcząc. Może gdyby był mniej połamany, zwróciłby uwagę na otoczenie, ale krew skutecznie wyłączyła jego węch - w innym wypadku na pewno zacząłby kichać od wszechogarniającego ich trójkę kurzu.
Offline
Dobro Al'viry było dla ksenomanty jednym z priorytetów. Zdawał sobie sprawę że bardziej tajemniczym i skomplikowanym miejscem do zbadania bedzie wieża - dlatego też powierzył Jej dobro na ręce sierżanta Ivvana, który w słowach ksenomanty ręczy za tskrangijke własna głową.
Offline
Administrator
Azathaar przeliczył się z siłami. Ręce ześliznęły się z mokrego gzymsu i tskrang upadł na tyłek. Zabolało.
[Azathaar 2 obrażenia]
Offline
(wcześniej)
Felsarin spojrzał na obsydianina kiedy ten zwracał mu uwagę i odrzekł jak zwykle spokojnie...
Gdybym chciał mu zrobić krzywdę to bym to zrobił. Czymże jest złamany nos, jeśli może się okazać życiową nauczką na wiele lat...?
(teraz)
T'skrang skinął na sugestię Ivvana i ruszył dalej...
Offline
Skoro Ivvan miał zajęte ręce, Eyeden przejęła inicjatywę i ruszyła przodem korytarzem. Miecz wyciągnęła przed siebie i gdyby pojawiły się jakieś odnogi korytarza, wyjrzy ostrożnie, sprawdzając czy droga jest bezpieczna.
Offline
W wolnej chwili, gdy Azathaar był zajęty, czarodziej zwrócił się do Ariela:
- Wyglądasz, jakbyś miał zaraz zemdleć. Nie masz jakiegoś eliksiru? Lepiej być przygotowanym do walki jeśli do niej dojdzie, a zwykle dochodzi.
W przypadku negatywnej odpowiedzi, lub jej braku, Leb podaruje chłopakowi jeden ze swoich eliksirów zdrowienia. Następnie ruszy za Azem, puszczając jednak młodego fechtmistrza przodem i ewentualnie pomagając im się podciągnąć.
Offline
Administrator
Azathaar i spółka dotarli z niewielkimi problemami na wyższe piętro wieży. Najwyraźniej mieściła się tutaj biblioteka bądź jakieś biuro. Wszedzie bylo bowiem pełno jakis pism. Stan pokoju był jednak opłakany - poprzewracane szafy, znisczone półki, plynąca ze sciany woda. Wszystko rozpadło się w dłoniach, choć może dałoby się odnaleźć tu coś wartościowego. Tymczasem nad Waszymi głowami widniał kolejny otwór.
Ivvan i spółka wkroczyli do kolejnej sali w której poznali los mieszkańców tego budynku. Przez jej środek przebiegła zbudowana ze stołów barykada, a w okół niej dziesiątki małych szkielecików i jedne zwłoki olbrzymiej modliszki.
Offline