Lebannen zabrał się za wycieranie pustej już michy resztką chleba, a gdy skończył zajął się dłubaniem między zębami. Cały czas sprawiał wrażenie zamyślonego. W końcu powiedział sam do siebie:
W takim razie mogę się ich spodziewać około południa. No trudno, jak się nie zjawią do tej pory, to ruszam w ślad za nimi. A do tej pory... - tutaj zwrócił się w stronę karczmarza, który akurat zajęty był krzyczeniem na swoją kobietę - Karczmarzu, czy nie ma tu jakichś atrakcji w pobliżu? Mam pół dnia czasu wolnego. Mogę zboczyć z traktu jeśli będzie trzeba.
Z wyczekującą minął wpatrywał się w gospodarza.
Offline
Administrator
Ciekaweeeego ??? No mamy tu taki stary obelisk, ale po kiego grzyba on stui to nikt nie pomni. Iść trza na wschód ścieżyną pomiędzy gumnem a wychudkiem
Offline
Daleko stąd? - spytał obsydianin.
Po uzyskaniu odpowiedzi podziękował, zapłacił i po odnalezieniu Kednika zwrócił się do niego w te słowa:
Drużyna prawdopodobnie nie wróci jeszcze przez kilka godzin, więc postanowiłem odwiedzić pewne miejsce w okolicy. Jeśli chcesz, możemy się tam wybrać razem, albo możesz zostać tutaj i poczekać.
Po czym bierze swój plecak na ramię, kostur w dłoń i wychodzi z karczmy. Podąża ścieżką między gumnem a wychodkiem.
Offline
Kończąc analizę dokumentów przedstawionych przez pobratymcę, Tskrang podrapał się po głowie unoszac przy tym brwi.
Byłem, przeglądałem. Nie wywnioskowałem jednak nic poza nazwami własnymi takimi jak trójka liderów obecnych wyborów...jak to zniknęły ? Kilka godzin temu przyprawiały mnie o zawrót głowy, tym bardziej biorąc pod uwage wykorzystany w nich szyfr. Zaraz...
Azathaar zamilkł na chwilę, po czym udał sie w kierunku spiżarni.
Dajcie mi chwilę...a właśnie. Felsarin z Twoimi rękopisami wszystko w porządku ?
Nie czekajac zbyt długo na odpowiedź tskrang zszedł do spizarni.
Ostatnio edytowany przez Azathaar (2011-02-28 23:00:32)
Offline
Felsarin schodzi do spiżarni, potem rozgląda się przed domem. Jako Zwiadowca postanawia dokładnie tropić, przecież musiał ktoś tu wejść i ukraść wszystkie woluminy oprócz tych, które zabrał ze sobą.
Offline
Ivvan nic nie robi a przynajmniej nic konkretnego. Obserwuje rozwój wydarzeń, po czym dostrzega LOCKa.
Lock czy przypadkiem nie za bardzo przywiązałeś się do mojego miecza. Nie przypominam sobie żebyś mi go oddawał.
Offline
Administrator
Leb
Droga do obelisku to około jednej godziny. Kednik chętnie idzie z Tobą. Mówi, że słyszał o nim od miejscowych ale nigdy go jeszcze nie widział. Droga schodzi Wam na rozmowie o sprawach Jaspree i natury. Idzie się dość cięzko bo ścieżka nie jest uczęszczana, choć widać że ktoś niekiedy z niej korzysta. Wreszcie trafiacie na miejsce przeznaczenia:
Ivvan i Lock Opuszczacie rezydencję i czekacie na resztę przed domem. Lock kręci się wokoło szukając berdysza. W pewnym momencie ork dostrzega w trawie błysk słońca na ostrzu swojej ulubionej broni. Lock rusza w tamtą stronę i nagle czuje, ze wdepnął w coś lepkiego i strasznie smierdzacego. Do góry podnoszą się stada much. Lock spostrzega, ze stoi w rozkładajacych się i częściowo ogryzionych zwlokach jakiegoś cżłowieka, obok leży znajdujące się w podobnych stanie truchło konia. Orkiem wstrząsają nagłe torsje.
Ivvan - obserwujesz całą sytuację z drogi, nie wiesz tylko co zrobiło takie wrażenie na Locku.
Felsarin
Odnajdujesz slad. Ktoś przyszedł od strony drogi, obszedł całą rezydencję, zszedł do piwnicy, a potem razem z rękopisami (albo czyms stosunkowo ciężkim - bo slady są trochę głebsze) ruszył w step. Tam slad się urywa.
Offline
Dotarłszy na miejsce obsydianin położył ekwipunek na ziemi i podszedł przyjrzeć się kolumnie z bliska. Obszedł ją powoli dookoła badając jej powierzchnię, szukając jakichś napisów, lub rysunków. Jeśli znajdzie jakiś tekst, poprosi Kednika o pomoc w odczytaniu, bo sam czytać potrafi tylko znaki magiczne.
Offline
Administrator
Leb
Dostrzegasz krótki tekst u samej podstawy obelisku. Niestety ani Ty ani Kednik nie znacie tego języka (alfabet wspólny).
Offline
Azathaar poirytowany całą sytuacją udaje sie na teren zewnętrzny.Sięgając wzrokiem towarzyszy, energicznym krokiem zmierza w ich stronę.
Wygląda na to że ktoś popisał sie wczorajszej nocy pokaźnym sprytem mijajac naszą wartę. Kogo jak kogo, ale żeby zaskoczył dwóch tskrangów...
Tak czy inaczej...do posiadłosci wtargnął sam. Niestety źródło moich informacji nie jest zbyt szczegółowe, też nie potrafie powiedzieć kim dokładnie był. Aczkolwiek biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, śmiem domniemywać czynny udział jakiegoś paskudnego ścierwa...pewnie troll.
Tskrang podrapał sie po głowie zbierajac myśli.
Dobrze że Felsarin ma chociaż cześć zbiorów. Moze po powrocie znajdzie sie ktoś kto pomoże nam w rozszyfrowaniu zapisków.
Po chwili zerknał w stronę Locka nieco zdezorientowany.
A Tobie co ?
Offline
Felsarin podchodzi do towarzyszy i mówi:
Słuchajcie, odnalazłem trop. Ktoś przyszedł od strony drogi, obszedł rezydencję, a potem wszedł do piwnicy i stamtąd z czymś ciężkim (prawdopodobnie z rękopisami) udał się w stronę stepu. Tam ślad się urywa...
Offline