Administrator
Jak długo będziemy płynąć? Chcesz żeby moja żona drżała z niepewności o los swoich dzieci? Nie jest już młoda - nie wiem jak to wytrzyma. Myślałem, że macie w sobie więcej zrozumienia
[Tak jest adeptem - tyle możesz stwierdzić]
Offline
Moje zrozumienie zaczyna sie w momencie, w którym nie widze potrzeby by krępowac Cie podczas podróży... - wtrącił dosyć gwałtownie.
...zaś kończy się tam gdzie możliwość przesłania jakichkolwiek informacji poza tą kajutę, nie wchodzi w grę.
Skoro wiesz dla kogo pracujemy, musisz to zrozumieć. - następnie ksenomanta zmierzył wzrokiem Glaciusa i dodał natychmiast:
I trzymaj się z dala od glupich pomysłów fechmistrzu. - rzekł dosyć agresywnie, jednak słowa skwitował szczerym i serdecznym uśmiechem.
Offline
Obsydianin spuścił głowę i kontynuował łagodnym tonem:
- Jest to czas udręki, przez który wszyscy musimy przejść. Pamiętaj, że nie tylko ty dźwigasz swój krzy... ekhem! ekhem! - nagle odkaszlnął, by po chwili dokończyć: - swój krzywdzący los, ale również wielu innych dawców imion, w tym wielu anonimowych. Sami parę razy o mało życiem nie przypłaciliśmy walcząc o wspólne dobro Barsawii. Potraktuj to jako konieczne poświęcenie dla dobra sprawy... Czy możemy wiedzieć jakiej dyscypliny ścieżką kroczysz?
Gdy Leb uniósł wzrok z podłogi jego szafirowe oczy połyskiwały od łez.
Offline
Administrator
Glacius skinął głową Azathaarowi
Chciałem tylko dać znać żonie, że syn spał spokojnie kiedy go opuszczałem - a córka jest tak bardzo podobna do niej że na pewno poradzi sobie w miejscu w jakim ją zostawiłem. I tyle. Jeśli chcecie możecie sami to powtórzyć człowiekowi w porcie.
Offline
Administrator
[Eyeden przez sms zadeklarowała, że może pilnować Glaciusa przez całą drogę]
Offline
Administrator
Nic Wam nie grozi odpowiedział twardo Glacjusz Nic złego Was tam nie spotka, tylko przekażecie wiadomość kobiecie którą kocham nad życie
Offline
- My też kochamy swoje życie...nad życie. - Ariel poczuł, że przeciąga tę gadkę bez ładu, składu, a teraz jeszcze i bez celu. Dziadka nie przegada, to już do niego dotarło. Pozostało zatem uruchomić plany narosłe przez kontakt z Glaciusem - coś mu mówiło, że chwały im to nie przyniesie...
Offline
Czy to poruszony rozstaniem Glaciusa z rodziną, czy to upokorzeniem z jakim się z ich strony spotyka, Leb podjął pewną decyzję. Powiedział:
- W porządku, przekażemy temu mężczyźnie informację. Opisz go proszę.
Offline
Administrator
To troll, wysoki starszawy - z jednym kłem. Ma barkę, która nazywa się "Śmigła". Stary zdezelowany okręt - troll zaś ma na imię Ghoarg. Statek stoi jakieś 500 metrów stąd, poznacie go po krwisto czerwonym dziobie
Offline
Lebannen wysłuchał Glaciusa, po czym skinął głową i wyszedł. Zatrzymał się na pokładzie i czekał na pozostałych. Gdy się zjawili, Leb oznajmił (w szczególności Azathaarowi):
- Powiedziałem mu tak, żeby był spokojny. Możemy albo nie przekazywać żadnych wieści, zrobić to... ale po naszemu. Mam taki pomysł, żeby napisać samemu wiadomość za Glaciusa, w której będzie tylko tyle, że jest cały i zdrowy. Następnie można zapłacić jakiemuś majtkowi by przekazał wiadomość do adresata po naszym wypłynięciu. To chyba w miarę bezpieczny sposób. Głosuję za tym, żeby tak zrobić, bo jeśli ten człowiek jest naprawdę niewinny... cóż, nie chciałbym mieć jego, albo jego żony na sumieniu. Sam nie wyczytałem w nim wyraźnych oznak kłamstwa. Wyglądał wręcz na szczerego. Ale jest adeptem, więc może być magiem lepszym ode mnie. Co myślicie? Dostarczamy tą wiadomość?
Offline
Nie przedłuzajmy tego przedstawienia. Nie znamy Go, co potęguje to że zwyczajnie Mu nie ufam. - zerknął w strone Eyeden po czym kontynuował.
Już nie zachowujmy sie jak dzikusy, nie krępujmy Go...ale o spokoju ducha swojej żony moze zapomnieć, jeśli o mnie chodzi. Nie ufam również treściom Jego autorstwa.
To fechmistrz. Może właściwy materiał na poznanie kilku tajników Młody. - początkowo rzekł do czarodzieja, jednak po chwili swojąuwagę przekierował na Ariela.
Offline
Administrator
Decyzja przełożonego była jednoznaczna i musiał się z nią pogodzić zarówno Glacius jak i drużyna. Staruszek ciężko zniósł decyzję o nie wysłaniu listu - zamknął się w sobie głuchy na reakcje drużyny. Pod wieczór wrócił Ivvan, zmęczony lecz z tajemniczym uśmiechem.
Wieczorem pojawił się też Siny Jack - o dziwo nie robił problemu z Glaciusem. Był wyraźnie zadowolony. Wypłynęliście rankiem. Miasto zdawało się jakieś bardziej ruchliwe. Podobnie było na wodzie - sporo statków płynęło w górę rzeki.
Dwa kolejne dni upłynęły spokojnie. Mijaliście coraz więcej osad coraz to gęściej zaludnionych. Glacius był spokojny - to głównie Eyeden dotrzymywała mu towarzystwa.
Trzeciego dni osiągnęliście jezioro Ban. Na horyzoncie w blasku wschodzącego słońca jawiło się Pływające Miasto. Sześć olbrzymich, wyrastających z wody wież trzymało w ryzach ten wielki ośrodek miejski. Pośród nich na niezwykle mocnym trzcinowym pokładzie, wybudowano setki mniejszych lub większych domów. Wszystkie gęsto stłoczone nad kanałami i niewielkimi stawikami. Miasto otulał rząd raf i magiczna bariera, która pozwoliła mu przetrwać Pogrom w nienaruszonym stanie.
Okręt Sinego Jacka zatrzymał się w wiosce o kilka mil od jeziora.
Khe khe khe zakaszlał na pożegnanie Siny Jack Miło było, ale się skończyło he he. Wracajcie na ląd szczury i być może do zobaczenia! Flint ma czekać na Was w karczmie "Pod szczupakiem", to blisko o tam! To mówiąc wskazał niewielki parterowy budynek u wejścia do portu.
Karczma nie różniła się niczym od innych portowych karczm. Ale Siny Jack miał rację - Flint już na Was czekał. Zajął stolik w rogu i spokojnie sączył piwo.
Gdy tylko Was zobaczył spojrzał pytająco na Azathaara:
Witajcie! Jakie wieści? zapytał dostatecznie cicho, aby nikt z grupy ucztujących tskragijskich marynarzy nie mógł go usłyszeć.
Offline